W serii nalotów w okolicy irackiej Faludży dżihadyści ponieśli bardzo ciężkie straty, prawdopodobnie jedne z największych w pojedynczym starciu. Fanatycy uciekali z oblężonego miasta i w kilku miejscach dostali się pod ogień z samolotów oraz śmigłowców, które rozstrzelały szeregi samochodów wyładowanych ludźmi.
Informacje na temat dokładnej skali strat dżihadystów nie są pewne. Irackie Siły Mobilizacji Ludowej, czyli duża federacja różnego rodzaju bojówek wspierających wojsko, mówią o "ponad" 170 zniszczonych pojazdach oraz 750 zabitych. Amerykanie nieoficjalnie podają mniejsze liczby, co najmniej 40 pojazdów i około 250 ofiar.
Łatwy cel dla lotnictwa
Niezależnie od dokładnej skali strat, nie ulega wątpliwości, że był to jeden z najpoważniejszych ciosów zadanych tzw. Państwu Islamskiemu w jednej bitwie. Setki jego bojowników próbowały uciec przez pustynię z Faludży, dużego miasta w centrum Iraku, które od początku czerwca było atakowane przez irackie wojsko oraz bojówki. W ostatnich dniach stan posiadania dżihadystów skurczył się do jednej dzielnicy i części przedmieść. Najwyraźniej fanatycy nie byli zainteresowani walką do końca i podjęli decyzję o wycofaniu się z miasta. Na otaczającym Faludżę terenie, płaskim i w znacznej mierze pustynnym, byli jednak wrażliwi na atak, co wykorzystało irackie lotnictwo wspierane przez Amerykanów. Praktycznie pozbawieni obrony przeciwlotniczej dżihadyści byli idealnym celem. Szczegóły uderzenia z powietrza nie są znane, ale na nagraniach oraz zdjęciach widać, że samoloty oraz śmigłowce praktycznie rozstrzelały konwoje dżihadystów. Sceny przypominają tez z 1991 roku, kiedy podczas operacji Pustynna Burza Amerykanie przypuścili serię ciężkich nalotów na irackie wojsko wycofujące się w bezładzie autostradami z Kuwejtu. Efektem były drogi zasłane wrakami pojazdów i ciałami, na których widok dziennikarze ukuli termin "Autostrada Śmierci".
Ciężkie czasy dla dżihadu
W ostatnim okresie dżihadyści z tzw. Państwa Islamskiego doznali serii dotkliwych porażek, które spowodowały, że kontrolowany przez nich obszar tzw. kalifatu w Iraku i Syrii znacznie się skurczył. Równolegle do ofensywy sił irackich fanatycy muszą stawić czoło ofensywie koalicji różnych ugrupowań zbrojnych w północnej Syrii, w rejonie miasta Manbij. Jednak szef CIA John Brennan wskazał, że klęski na polu walki wydają się nie zmniejszać możliwości dżihadystów do dokonywania ataków za granicą. Według władz tureckich właśnie IS dokonało ostatniego ataku samobójczego na lotnisko w Stambule, w rezultacie których zginęło 41 osób. - Sądzę, że dokonaliśmy razem z naszymi partnerami z koalicji istotnego postępu w Syrii i Iraku, gdzie znajduje się większość członków dżihadystycznego ugrupowania. Jednak tzw. Państwo Islamskie jest nadal zdolne do propagowania swojej narracji i dokonywania ataków - powiedział Brennan na konferencji w Waszyngtonie. - Czeka nas jeszcze daleka droga - dodał.
Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP