- Obawiam się, że jeśli nie zostaną podjęte zdecydowane działania, Ukraina zbliży się do krawędzi, zza której nie będzie już powrotu - stwierdził w rozmowie z BBC Ivan Simonovic, wicesekretarz ONZ ds. praw człowieka. Jego zdaniem sytuacja na wschodzie kraju zaczyna przypominać to, co miało miejsce podczas rozpadu Jugosławii.
Simonovic brał udział w tworzeniu najnowszego raportu ONZ dotyczącego sytuacji na Ukrainie. Stworzono go na podstawie obserwacji 34 wysłanników organizacji, którzy byli w targanym wewnętrznymi niepokojami kraju od początku kwietnia do szóstego maja.
Zamykające się okno
W ocenie Chorwata, Ukraina zbliża się do krawędzi, albo "punktu, z którego nie będzie już powrotu". Jeśli nie zostaną znalezione i szybko wprowadzone zdecydowane rozwiązania, ma być niemożliwe powrócenie do stanu sprzed kryzysu. Skala przemocy i ofiary prowadzą do tego, że strony konfliktu nie będą w stanie rozwiązać różnic na drodze negocjacji.
Zdaniem Simonovicia, to co się dzieje obecnie na Ukrainie, jest coraz bardziej podobne do tego, co działo się na początku lat 90. na Bałkanach, zwłaszcza wojny w jego rodzinnej Chorwacji. Zdaniem Simonovicia przeprowadzenie wyborów prezydenckich w weekend "będzie bardzo trudne", ale jest jeszcze szansa na pokojowe rozwiązanie konfliktu. - To okno jednak szybko się zamyka - zaznaczył.
Chorwat zaznaczył, że chociaż po obu stronach konfliktu dochodzi do aktów przemocy i naruszania praw człowieka, to za zdecydowaną większość odpowiadają separatyści. Sytuacja humanitarna na wschodzie Ukrainy ma się szybko pogarszać.
Raport nie pasujący Rosji
Z ogłoszonego w tygodniu raportu ONZ wynika, że milicja i lokalne władze we wschodniej Ukrainie, działając w zmowie, uczestniczyły w nielegalnych działaniach i przejmowaniu miast przez zbrojne grupy separatystyczne. Separatyści mieli przeprowadzić "falę porwań i bezprawnych przetrzymań dziennikarzy, aktywistów, miejscowych polityków, przedstawicieli organizacji międzynarodowych i sił zbrojnych".
Podkreślono również pogarszającą się sytuację na Krymie, zagarniętym przez Rosję w marcu. - Dziennikarze, przedstawiciele mniejszości seksualnych, religijnych i etnicznych, chorzy na AIDS oraz obywatele, którzy nie ubiegają się o przyznanie rosyjskiego obywatelstwa, są szykanowani i zastraszani - podkreślono w raporcie. Mieszkańcom Krymu, którzy do stycznia 2015 r. nie uzyskają prawa pobytu na półwyspie, może grozić deportacja - zaznaczono.
Rosja skrytykowała raport. Rosyjskie MSZ w oświadczeniu oskarżyło jego autorów o działanie na "zlecenie polityczne" w celu "wybielenia" tymczasowego rządu w Kijowie. - Raport nie jest obiektywny i ignoruje doniesienia o łamaniu praw człowieka przez "samozwańcze władze w Kijowie" - brzmi ocena Rosjan.
Autor: mk\mtom/zp / Źródło: BBC News, PAP