Rosjanie przygotowują separatystyczne Naddniestrze do wojny z Ukrainą - uważa ukraiński wywiad wojskowy. Służby publikują egzemplarz gazety "Pridniestrowje", która ma ukazać się w poniedziałek. Na jej łamach mieszkańcy samozwańczego regionu na terenie Mołdawii "oficjalnie apelują" do prezydenta Rosji Władimira Putina o "zaangażowanie naddniestrzańskich sił zbrojnych po stronie armii rosyjskiej". Można też przeczytać o "krwawych zamachach terrorystycznych".
W publikacji, na którą powołują się ukraińskie służby, podano także informację o tworzeniu "punktów mobilizacyjnych" do rekrutacji ochotników do walki w armii naddniestrzańskiej.
Z ustaleń wywiadu wojskowego Ukrainy wynika, że gazeta "Pridniestrowje", która ma ukazać się 2 maja, zawiera także szereg materiałów propagandowych o "krwawych zamachach terrorystycznych, które spadły na Naddniestrze w święta majowe, w wyniku których zginęło kilkadziesiąt osób, w tym dzieci, osoby starsze i kobiety".
"Ponieważ gazeta została wydrukowana w przeddzień świąt, istnieje niebezpieczeństwo, że władze Kremla planują przeprowadzić szereg aktów zastraszania wśród miejscowej ludności, za które tradycyjnie zrzucą odpowiedzialność na Ukrainę i kolektywny Zachód" - ostrzegł ukraiński wywiad wojskowy w komunikacie opublikowanym w niedzielę w serwisie Telegram.
Seria "incydentów"
Naddniestrze, położone w granicach Mołdawii i zamieszkałe przez ponad 200 tysięcy Rosjan, jest nieformalnie wspierane przez Rosję. W kwietniu w tym separatystycznym regionie doszło do serii "incydentów". Tamtejsze władze informowały między innymi o ostrzelaniu z granatnika "ministerstwa bezpieczeństwo państwowego", co potwierdziły też władze Mołdawii.
Władze nieuznawanego przez społeczność międzynarodową Naddniestrza informowały też o dwóch eksplozjach dokonanych przy wieży radiowej w miejscowości Maiac w pobliżu granicy z Ukrainą, a także o tym, że miał mieć miejsce "atak na jednostkę wojskową we wsi Parkany niedaleko Tyraspola". Separatystyczne władze oznajmiły ponadto, że "w pobliżu magazynów w wiosce Kołbasna doszło do strzelaniny". Drony, z których prowadzono rzekomy ostrzał, miały nadlecieć z terytorium Ukrainy.
Prognozy amerykańskich ekspertów
Po tych "incydentach" eksperci amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW) podali w raporcie, że Rosja przeprowadziła "pod fałszywą flagą" ataki w Naddniestrzu, chcąc przygotować grunt pod dalsze działania na froncie w separatystycznym regionie. Chodzi między innymi o ataki dokonywane z samozwańczego regionu na Ukrainę.
Analitycy podkreślali, że Rosja może również starać się zdestabilizować samą Mołdawię, a prezydent Władimir Putin mógłby uznać separatystyczną "Naddniestrzańską Republikę Mołdawską", podobnie jak zrobił to w przypadku tak zwanych donieckiej i ługańskiej republik ludowych w ukraińskim Donbasie.
Rosyjska sekcja BBC podała, że po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku wielu mieszkańców Naddniestrza wyrażało nadzieję, że "Rosja niedługo do nich dotrze". "Na terytorium nieuznawanej republiki stacjonuje około 1500 rosyjskich żołnierzy, którzy mogliby zapewnić niezakłócony przejazd rosyjskich czołgów na terytorium Mołdawii. Według oficjalnej wersji Tyraspola za zamachami w Naddniestrzu stoją ukraińscy dywersanci. Ich celem jest wciągnięcie Naddniestrza w konflikt" - podała BBC.
Po rozpadzie ZSRR
Po rozpadzie Związku Radzieckiego blisko 470-tysięczne Naddniestrze postanowiło się oddzielić od Mołdawii. Jego niepodległości nie uznało żadne państwo na świecie. Wieloletnie rozmowy Kiszyniowa z separatystycznymi władzami w Tyraspolu w sprawie uregulowania sytuacji nie przyniosły efektów.
W regionie stacjonują rosyjscy żołnierze, formalnie jako siły pokojowe, które pozostały z czasów konfliktu zbrojnego Naddniestrza z Mołdawią.
Źródło: PAP, BBC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.in.ua