Nowy "punkt zapalny" i możliwe scenariusze. Co się dzieje w Naddniestrzu

Źródło:
PAP, rfi.fr, BBC, Ukraińska Prawda, tvn24.pl

Rosja przeprowadziła "pod fałszywą flagą" ataki w Naddniestrzu, chcąc przygotować grunt pod dalsze działania na froncie w separatystycznym regionie. Chodzi o ataki dokonywane na Ukrainę lub destabilizację Mołdawii – twierdzą eksperci amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną. Zdaniem analityków w Kiszyniowie Kreml usiłuję wciągnąć Mołdawię w inwazję zbrojną, a stawką jest przyszłość i bezpieczeństwo tego kraju. W ciągu ostatnich dwóch dni w Naddniestrzu doszło do serii "incydentów", zostało ostrzelane między innymi "ministerstwo bezpieczeństwo państwowego".

Raport amerykańskich analityków z Instytutu Badań nad Wojną (ISW) powstał po serii "incydentów", o których poinformowały samozwańcze władze w Tyraspolu, wspierane nieformalne przez Rosję. W poniedziałek naddniestrzańskie "ministerstwo bezpieczeństwo państwowego" zostało zaatakowane przy użyciu granatnika, co potwierdziły władze Mołdawii.

Następnego dnia "MSW Naddniestrza" poinformowało o dwóch eksplozjach dokonanych przy wieży radiowej w miejscowości Maiac w pobliżu granicy z Ukrainą. Samozwańcze władze w Tyraspolu przekazały również, że doszło do "ataku na jednostkę wojskową we wsi Parkany niedaleko Tyraspola".

W środę pojawiły się nowe zarzuty pod adresem Kijowa: separatystyczne władze oznajmiły, że "w pobliżu magazynów w wiosce Kołbasna doszło do strzelaniny". Drony, z których prowadzono rzekomy ostrzał, miały nadlecieć z terytorium Ukrainy.

Relacja tvn24.pl: ATAK ROSJI NA UKRAINĘ

Kolejna doba, kiedy dochodzi do incydentów w separatystycznym Naddniestrzu
Kolejna doba, kiedy dochodzi do incydentów w separatystycznym Naddniestrzu TVN24

Odnosząc się do tych wydarzeń, analitycy ISW podkreślili, że Rosja przeprowadziła "pod fałszywą flagą" ataki w Naddniestrzu, chcąc przygotować grunt pod dalsze działania na froncie w separatystycznym regionie. Chodzi między innymi o ataki dokonywane z samozwańczego regionu na Ukrainę.

"Dwa bataliony piechoty zmotoryzowanej, które Rosja nielegalnie utrzymuje w Naddniestrzu od końca zimnej wojny, nie wystarczą zapewne do przeprowadzenia groźnego ataku na Odessę, a Rosjanie nie będą raczej w stanie ich na tyle wzmocnić. Mogą jednak stanowić wsparcie ograniczonych ataków okolic Odessy, siejąc panikę i wywierając korzystny dla Rosjan efekt psychologiczny" – oceniają w najnowszym raporcie eksperci Instytutu Badań nad Wojną (ISW).

Zdaniem analityków Rosja może również starać się zdestabilizować samą Mołdawię. Komentarze rosyjskich lub kontrolowanych przez Rosję urzędników sugerują, że prezydent Władimir Putin może uznać separatystyczną "Naddniestrzańską Republikę Mołdawską", podobnie jak zrobił to w przypadku tzw. donieckiej i ługańskiej republik ludowych w Ukrainie.

Naddniestrze jest nieformalnie wspierane przez Rosję Jono Photography/Shutterstock

CZYTAJ: Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski: jesteśmy gotowi na ewentualny atak z Naddniestrza

Alarmujące reakcje Rosji

"Taka republika w Naddniestrzu mogłaby poprosić o dodatkową 'rosyjską ochronę', a Putin może spróbować wysłać tam dodatkowe siły wojskowe. Wszelkie tego rodzaju działania znacznie nasiliłyby napięcia i obawy w Mołdawii i sąsiedniej Rumunii, wywierając dodatkową presję na NATO oraz być może dając Putinowi tanie 'zwycięstwo' i odciągając uwagę od kłopotów rosyjskiego wojska na wschodzie Ukrainy" – ocenia ISW.

Obecne dane nie pozwalają na dokładne prognozy, a obie te możliwości wydają się równie prawdopodobne. Jednak reakcje Rosji i kontrolowanych przez nią, nieuznawanych na arenie międzynarodowej władz Naddniestrza, są alarmujące, a NATO i Zachód powinny rozważyć "najbardziej niebezpieczne" scenariusze i przygotować się na nie - przestrzegają eksperci ISW. 

Mołdawia i NaddniestrzePAP

Najbliżej teatru działań

Były wicepremier Mołdawii do spraw reintegracji Alexandru Flenchea uważa, że ostatnie wydarzenia w Naddniestrzu to próba wciągnięcia Mołdawii w wojnę (przeciwko Ukrainie) i szerszej destabilizacji w regionie. - Musimy zrozumieć, że stawką nie jest Naddniestrze, ale właśnie Mołdawia, jej przyszłość i jej bezpieczeństwo - powiedział w rozmowie z rozgłośnią RFI.

Pytany o ocenę ryzyka, Flenchea odpowiedział, że z jednej strony ryzyko dla Mołdawii było niezwykle wysokie już od pierwszych dni inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę, ponieważ ze wszystkich sąsiednich państw Ukrainy najbliżej teatru działań znajduje się Mołdawia. Ponadto - jak podkreślił - Mołdawia jest jedynym sąsiadem Ukrainy (poza państwem agresorem Rosją) którego nie chroni "parasol" NATO.

- Mołdawia nigdy nie polegała na sile militarnej ze względu na swoją konstytucyjną neutralność i skromne możliwości gospodarcze. Nacisk zawsze był kładziony na dyplomację i naszą neutralność. Scenariusz (wciągnięcia Mołdawii w wojnę) jest więc realistyczny, ale można mu zapobiec. W tym celu trzeba użyć wszelkich dostępnych dyplomatycznych środków i być w stałym kontakcie ze wszystkimi naszymi partnerami - dodał były wicepremier.

Po oświadczeniu rosyjskiego generała

Eskalacja w Naddniestrzu zbiegła się z wystąpieniem zastępcy dowódcy Centralnego Okręgu Wojskowego generała Rustama Minnekajewa, który ogłosił, że Rosja weszła w "drugi etap operacji specjalnej", której celem jest nie tylko przejęcie pełnej kontroli nad Donbasem, ale także zajęcie całego południa Ukrainy - przypomina rosyjska sekcja BBC.

Generał powiedział także, że "kontrola nad południem Ukrainy to dostęp do Naddniestrza, gdzie również istnieje ucisk ludności rosyjskojęzycznej".

BBC przypomina, że po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku wielu mieszkańców Naddniestrza miało nadzieję, że "Rosja niedługo do nich dotrze". "Na terytorium nieuznawanej republiki stacjonuje około 1500 rosyjskich żołnierzy, którzy mogliby zapewnić niezakłócony przejazd rosyjskich czołgów na terytorium Mołdawii. Według oficjalnej wersji Tyraspola za zamachami w Naddniestrzu stoją ukraińscy dywersanci. Ich celem jest wciągnięcie Naddniestrza w konflikt. Szef regionu Wadim Krasnosielski nie wyjaśnił jednak, po co Ukrainie byłoby to potrzebne" - podkreśla BBC.

Wpływy rosyjskie

Po rozpadzie Związku Radzieckiego blisko 470-tysięczne Naddniestrze postanowiło się oddzielić od Mołdawii. Jego niepodległości nie uznało żadne państwo na świecie. Wieloletnie rozmowy Kiszyniowa z separatystycznymi władzami w Tyraspolu w sprawie uregulowania sytuacji nie przyniosły efektów.

Naddniestrze, zamieszkałe przez ponad 200 tysięcy Rosjan, nieformalnie jest wpierane gospodarczo i politycznie przez Moskwę. W regionie stacjonują rosyjscy żołnierze, formalnie jako siły pokojowe, które pozostały z czasów konfliktu zbrojnego Naddniestrza z Mołdawią.

Autorka/Autor:tas /kg

Źródło: PAP, rfi.fr, BBC, Ukraińska Prawda, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Jono Photography/Shutterstock

Tagi:
Raporty: