Siły rosyjskie przez pomyłkę zrzuciły bombę lotniczą na okupowany Donieck. Pocisk spadł na terenie zabudowanym, ale cudem nie eksplodował - podał w poniedziałek portal Centrum Narodowego Sprzeciwu, utworzony przez Siły Operacji Specjalnych armii Ukrainy. Jak dodaje CNS, po tym błędzie Kreml próbował zrzucić odpowiedzialność na stronę ukraińską.
Rosyjska propaganda znowu chciała obwinić Ukrainę za swoje własne działania, ale po raz kolejny nie umiała dopracować szczegółów. Wróg ogłosił, że bomba, która została zrzucona na Donieck, była jakoby "produkcji amerykańskiej", lecz na kadrach z kremlowskich mediów wyraźnie widać, że spadł tam rosyjski lotniczy pocisk burzący FAB-500 M-62 - czytamy na łamach rządowego serwisu.
Jak wyjaśniono, ten incydent świadczy o nieskutecznych próbach wroga, by przekształcić bomby typu FAB-500 w odpowiednik amerykańskich precyzyjnie kierowanych, naprowadzanych przy pomocy GPS pocisków JDAM-ER.
Bomba spadła na osiedle mieszkalne w Doniecku, ponieważ rosyjski samolot, który nie chciał zbliżać się do przestrzeni powietrznej kontrolowanej przez ukraińskie siły obrony przeciwlotniczej, prawdopodobnie zrzucił ładunek zbyt wcześnie - oznajmiło Centrum.
Nie pierwsza taka pomyłka
Portal przypomniał, że nie jest to pierwsze takie zdarzenie, bowiem już w poprzednich miesiącach bomby lotnicze agresora omyłkowo spadały na obiekty cywilne we wschodniej i centralnej części Doniecka.
Donieck, jedno z największych miast na Ukrainie, pozostaje pod rosyjską okupacją od 2014 roku, gdy wspierani przez Moskwę separatyści proklamowali tam marionetkową, kontrolowaną przez Kreml Doniecką Republikę Ludową. Pod koniec września ubiegłego roku Władimir Putin, łamiąc prawo międzynarodowe, ogłosił przyłączenie do Rosji obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego. Decyzję rosyjskich władz poprzedziły sfałszowane, nielegalne referenda w tych regionach Ukrainy, częściowo okupowanych przez wojska najeźdźcy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Narciso Contreras/Anadolu Agency via Getty Images