Petro Poroszenko, były prezydent Ukrainy, nie został wypuszczony przez ukraińskie służby graniczne z kraju. Polityk - jak podkreślił w mediach społecznościowych - miał uczestniczyć w międzynarodowych spotkaniach w Waszyngtonie i Warszawie. Według niego, dokument podpisany przez przewodniczącego parlamentu został anulowany. - To antyukraiński sabotaż i uderzenie w zdolności obronne Ukrainy - komentuje Poroszenko.
Niedługo po wybuchu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, rząd w Kijowie zakazał dorosłym mężczyznom opuszczania kraju. Były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w piątek próbował wyjechać na zaplanowane spotkania w Warszawie i Waszyngtonie. W piątek w mediach społecznościowych opublikował film, z którego wynika, że nie pozwolono mu przekroczyć granicy. Na nagraniu widać, jak stoi w towarzystwie ukraińskich pograniczników, którym pokazuje dokument podpisany przez przewodniczącego Rady Najwyższej.
Poroszenko sytuację na granicy nazwał "teatrem absurdu". - Jestem daleki od myślenia, że straż graniczna działała z własnej inicjatywy. Każdy może się domyślić, kto anulował dokument podpisany przez przewodniczącego parlamentu - przekazał były prezydent. Nie sprecyzował jednak, kogo ma na myśli.
We wpisie w mediach społecznościowych zaznaczył, że chciał rozmawiać z Polakami o zniesieniu blokady przewoźników na granicy. Z Amerykanami - jak przekazał - o zapewnieniu finansowania pomocy wojskowej. Były prezydent Ukrainy przekazał, że pomoc "prawie się wyczerpała" i jest "zagrożona w przyszłości".
- Bez niej nie możemy pokonać Rosji - powiedział Poroszenko.
"Antyukraiński sabotaż" i "pożyteczni idioci"
Poroszenko stwierdził, że sytuacja jest "bardzo poważna". Przekazał, że pod znakiem zapytania stanęło jego spotkanie z nowym spikerem Izby Reprezentantów Mike'm Johnsonem.
- To, co wydarzyło się na granicy (...), to antyukraiński sabotaż. To nie jest tylko utrudnianie pracy dyplomatycznej całego mojego zespołu, to cios w zdolności obronne Ukrainy - grzmiał były prezydent.
Niedługo potem Petro Poroszenko opublikował kolejny wpis, w którym problemy na granicy nazwał "atakiem na jedność":
"Podczas gdy cały kraj żyje w unii, pożyteczni idioci niszczą zdolność Ukrainy do obrony demokratycznymi metodami. Takie bezsensowne działania stanowią ogromne zagrożenie dla zdolności obronnych kraju, dla naszej europejskiej drogi. Utrudniają nam walkę z okrutnym wrogiem, stawiają nas w złym świetle przed naszymi partnerami, niszczą jedność społeczną" - napisał były prezydent.
Dodał, że Ukraina "wygrywa, bo jest wolnym, demokratycznym krajem, którego naród jest bardzo zmotywowany".
"Tak powinno być nadal. Należy położyć kres kłótniom. Naród musi być zjednoczony wokół Sił Zbrojnych i Zwycięstwa" - zakończył prezydent.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Petro Poroszenko/X