Wszyscy wiedzą, że we Lwowie nie ma obiektów militarnych, tylko osoby cywilne i dużo uchodźców. Oni atakują, bo chcą, żeby ludzie byli zdenerwowani - mówił w "Faktach po Faktach" mer Lwowa Andrij Sadowy, odnosząc się do ostatnich ataków Rosjan na ukraińskie miasta. Jak dodał, Putin osiągnął przeciwny rezultat. - Jesteśmy wku****** i będziemy walczyć mocniej i mocniej - mówił. Politolog profesor Katarzyna Pisarska wymieniła z kolei trzy cele, którymi kierował się Kreml, ostrzeliwując ukraińskie miasta.
Po atakach rakietowych na ukraińskie miasta, do których dochodziło na początku tygodnia, obecnie - jak mówił w "Faktach po Faktach" mer Lwowa Andrij Sadowy - w jego mieście sytuacja jest spokojna. - Jesteśmy przyzwyczajeni do wojny. Wszyscy pracują, robią swoją robotę. Woda jest, gaz jest, transport pracuje - powiedział.
Zwrócił uwagę, że celami Rosjan były między innymi instalacje energetyczne. - Rozumiemy, co będzie agresor robił w następnych miesiącach. Będzie niszczył całą krytyczną infrastrukturę. Będzie uderzał w ciepłownie, w elektrownie. Mamy przed sobą bardzo trudną zimę - ocenił.
- Wszyscy wiedzą, że we Lwowie nie ma obiektów militarnych, tylko osoby cywilne i dużo uchodźców. Oni atakują, bo chcą, żeby ludzie byli zdenerwowani. On [Władimir Putin - przyp. red.] otrzymuje przeciwny rezultat. Jesteśmy wku****** i będziemy walczyć mocniej i mocniej - zaznaczył mer Lwowa.
- Rozumiem, że ataki będą teraz systematycznie, bo oni chcą destabilizacji. Szczerze mówiąc, więcej ludzi przyjechało w ostatnich dniach z zagranicy, nikt nie wyjeżdża, wszyscy w domu. To samo w Kijowie - dodał Sadowy. - Pamiętam pierwsze dni wojny, to wszyscy uciekali. Teraz ludzie ze spokojem na to reagują. Jest w środku jakaś bardzo mocna twardość. To są po prostu Ukraińcy, ludzie niezłomni - stwierdził.
"Putin musi pokazać sprawczość nie tylko swojemu narodowi"
W ocenie politolog profesor Katarzyny Pisarskiej, przewodniczącej Rady Fundacji Kazimierza Pułaskiego ostatnie ataki Rosjan na ukraińskie miasta "mają pokazać, że nikt w Ukrainie nie może czuć się bezpieczny". - Mają osłabić wolę walki Ukraińców. To się oczywiście nie wydarzy i nie dzieje - dodała.
- Ale są też inne, myślę, że ważniejsze cele dla Władimira Putina. Ostatnie ataki mają wzmocnić morale w samej Rosji. Obserwowaliśmy w ostatnich dniach wręcz apokaliptyczne odczucia wśród komentatorów rosyjskich. Wraz z każdym metrem kwadratowym odzyskiwanym przez armię ukraińską rosło zniechęcenie wojną, rosło przerażenie - tłumaczyła.
- Te ataki mają pokazać, że Władimir Putin jednak kontroluje sytuację, że jest w stanie jakikolwiek odwet zaserwować - powiedziała ekspertka.
Jak zaznaczyła, jest też trzeci cel rosyjskich ostrzałów. - On dotyczy wzmocnienia pozycji międzynarodowej Putina. W ostatnim czasie tradycyjni sojusznicy, jak Chiny, ale też kraje, które siedziały pośrodku, jak Indie, zaczęły bardzo tymi przegranymi Rosji się przejmować i przekonywać Putina, że ten konflikt należy jak najszybciej zakończyć - mówiła.
- Więc Władimir Putin musi pokazać sprawczość nie tylko swojemu narodowi, ale również swoim partnerom międzynarodowym - stwierdziła profesor Katarzyna Pisarska.
"Z nami Bóg i z nami prawda. I taka jest nasza siła"
Mer Lwowa tłumaczył, że jego miasto przygotowuje się na ewentualność kolejnych ataków, w tym także chemicznych i nuklearnych. - Mamy szkolenia dla mieszkańców miasta, dla naszych pracowników, dla dyrektorów szkół, dla firm komunalnych - wymieniał.
- Putin położył wszystko, dla niego nie ma wyboru. Dla mnie też nie ma wyboru. To jest moja wojna - dodał. - Chcę, żeby moje dzieci żyły z normalnym państwie. Każdy ojciec tego chce. On nie może zrozumieć, że nasza armia to nie 400 tysięcy. Nasza armia to 40 milionów osób. On nie ma 40 milionów rakiet, żeby zabić każdego Ukraińca - powiedział Andrij Sadowy.
- Ukraińcy będą walczyć i cały świat będzie nas wspierał. Bo z nami Bóg i z nami prawda. I taka jest nasza siła - dodał. - Niech żyje Polska, sława Ukrainie! - zakończył.
Źródło: TVN24