Mer Kijowa Witalij Kliczko w rozmowie z Arturem Molędą z TVN24 powiedział, że jego kraj obawia się ponownego ataku Rosji na Kijów od strony Białorusi. Zastrzegł jednak, że ukraińskie wojska się do tego ataku przygotowują i są silniejsze niż przed otwartą wojną trwającą od lutego.
- Obawiamy się potencjalnej inwazji z północy, od strony Białorusi. Widzimy, że dwóch dyktatorów: Łukaszenka i Putin mają bliskie relacje - powiedział w rozmowie z wysłannikiem TVN24 w Ukrainie Kliczko.
– Nie odnoszą sukcesów na froncie. To się źle skończy dla dyktatury w Rosji i na Białorusi. Obiecywali, że zdobędą nasze terytoria w ciągu tygodnia, a wojna trwa już od blisko roku – podkreślił, mówiąc o okupantach i o sytuacji na wschodzie i południu kraju, gdzie od lata udało się Ukraińcom odbił sporo ziem.
Mer Kijowa zwrócił uwagę, że ukraińskie wojsko "przygotowuje się na ewentualny atak i jest silniejsze niż przed inwazją".
– Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych przyjaciół. Dziękuję bardzo Polsce za pomoc. Podczas spotkania z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim rozmawialiśmy o wsparciu dla Ukrainy i budowaniu relacji – dodał Witalij Kliczko.
Kliczko: mamy około 20 procent deficytu energii
Zapytany o dostępność do prądu i wody w Kijowie przyznał, że sytuacja w stolicy kraju jest trudna. – Mamy około 20 procent deficytu energii. To powoduje, że nie każda rodzina ma dostęp do elektryczności. Musimy wyłączać prąd w niektórych dzielnicach, a na dworze jest zimno – powiedział.
- Nie jest łatwo, ale walczymy. Bez walki nie wygramy, a walczymy o wolną Europę. Putin chce odbudować ZSRR i czai się także na Polskę. Nie chcemy tego powrotu, a nasza przyszłość jest w Unii Europejskiej – dodał mer Kijowa.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24