Dziesiąta rocznica rozpoczęcia ataku na Irak to dobry moment na przypomnienie wielkiego sporu, jaki toczył się między Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią z jednej strony, a Niemcami, Francją i Rosją z drugiej strony.
Waszyngton i Londyn parły do wojny, obawiając się, że brutalny dyktator Iraku Saddam Husajn albo już posiada, albo lada moment będzie posiadał broń masowego rażenia. Berlin, Paryż i Moskwa były interwencji przeciwne.
Niemcy nie chciały wojny, patrząc na stosunki międzynarodowe nieco idealistycznie, Paryż bał się utraty wpływów w Iraku, Rosja nie chciała wzrostu potęgi amerykańskiej i obawiała się, że po obaleniu reżimu proamerykańskie władze nie będą honorować wielomiliardowych długów Iraku wobec Moskwy.
Amerykanów i Brytyjczyków poparła tak zwana koalicja "chcących". Wśród "chcących" m. in. Polska. Przeciwny wojnie był papież Jan Paweł II.
Oś przeciwko Ameryce
We wspomnieniach były prezydent George W. Bush podkreśla, że o planach obalenia Husajna rozmawiał z szeregiem przywódców światowych, do których zaliczył także Aleksandra Kwaśniewskiego. Wyraźnie podkreśla, że o zamiarach swoich powiedział szczerze niemieckiemu kanclerzowi Schroederowi, który z kolei zapewnić Amerykę o poparciu, jeśli interwencja będzie szybka. Po latach inaczej przedstawia tę sprawę kanclerz Niemiec. Pisze, że dawał Bushowi do zrozumienia, że był i będzie przeciwny wojnie w Iraku.
O francusko-niemiecko-rosyjskiej osi przeciwko Ameryce piszą też we wspomnieniach współpracownicy Busha – wiceprezydent Dick Cheney i Donald Rumsfeld. Ten ostatni w 2003 r. wypowiedział słynne słowa o "starej" i "nowej" Europie. "Stara" to Niemcy i Francja. "Nowa" to Polska i nowi członkowie NATO.
Oburzony poparciem dla Ameryki, jakie zadeklarowała Europa Środkowo-Wschodnia był prezydent Chirac, który mówił, że państwa regionu "straciły okazję, by siedzieć cicho". Niemcy nie krytykowały Polski tak ostro, choć nieoficjalnie miały żal, że Warszawa nie poinformowała Berlina o współdziałaniu z Ameryką.
Prezydent George W. Bush przyznaje też, że często wraca myślami do faktu, iż przez kilka lat obecności amerykańskiej w Iraku nie znaleziono dowodów na istnienie programu zbrojeń atomowych, chemicznych i biologicznych. Ponieważ był to główny powód do rozpoczęcia wojny, Bush pisze, iż źle się czuje z tego powodu, ale nadal utrzymuje, że jego zdaniem były postawy do obaw, iż Saddam ignoruje wezwania do rozbrojenia i próbuje uzbroić się w broń masowego rażenia.
Dążenia Husajna
Bardzo skrupulatnie o swoim poparciu dla wojny pisze we wspomnieniach Tony Blair, były premier Wielkiej Brytanii. Zwraca uwagę na raport powstały po przesłuchaniach samego Husajna i szeregu funkcjonariuszy reżimu. Nieco zapomniany raport zawiera ciekawe tezy.
Ta główna brzmi: Saddam Husajn podjął w połowie lat 90. decyzję, że będzie dążył do zniesienia surowych sankcji ekonomicznych nałożonych na Irak. Dlatego skrzętnie ukrył albo zniszczył dowody, wskazujące, iż zamierzał się uzbroić w broń masowego rażenia.
Iracki dyktator nie zamierzał jednak nigdy zrezygnować z dążeń do wejścia w posiadania broni jądrowej czy chemicznej. Jego celem było utrzymanie władzy i prymat na Bliskim Wschodzie. Zawsze gotów był wznowić program zbrojeniowy.
Niemiecka droga
Niezwykle ciekawie o kulisach sporu niemiecko-amerykańskiego o wojnę w Iraku piszą były kanclerz Schroeder i były szef niemieckiej dyplomacji Fischer. Obaj utrzymują, że wojna była wielkim błędem. Schroeder podkreśla, że o ile wojna w Afganistanie była słuszna, i o ile Niemcy zadeklarowały po zamach z 11 września nieograniczoną solidarność z Ameryką, o tyle wojna iracka zburzyła jedność koalicji antyterrorystycznej i osłabiła Zachód w wojnie z terroryzmem.
Joschka Fischer w swoich wspomnieniach wyraża obawę, że zapoczątkowany przez Schroedera sprzeciw wobec Waszyngtonu i hasło SPD pójścia "niemiecką drogą" w polityce zagranicznej budzą demony przeszłości, kiedy to Niemcy poszły "specjalną drogą" w dyplomacji. To doprowadziło do katastrofy wojen światowych. Dlatego Fischer, choć z centrolewicy, odrzuca obudzony w wyniku sporu o Irak europejski i niemiecki antyamerykanizm.
W rezultacie sporu o wojnę w Iraku w Waszyngtonie powstał specjalny plan, jak ułożyć sobie stosunki z przeciwnikami obalenia Husajna. W swoich wspomnieniach opisuje to tak sekretarz stanu USA Condoleeza Rice. "Postanowiliśmy ukarać Francję, wybaczyć Rosji i ignorować Niemcy". Zmiana w relacjach z Berlinem i Paryżem przyszła dopiero po 3-4 latach.
Autor: Jacek Stawiski//gak/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org/osd.mil.