- Najgorszą rzeczą był widok mężczyzny, któremu odcięto głowę na moich oczach - wspomina Syryjka, która dołączyła do dżihadystów z Państwa Islamskiego, ale w końcu uciekła przerażona ich okrucieństwem. Khadija opowiedziała dziennikarce CNN, jak to się stało, że z nauczycielki szkoły podstawowej stała się członkinią znanej z bezwzględności, złożonej jedynie z kobiet brygady Al-Khansa.
Khadija - jak każe nazywać się kobieta - wychowała się w Syrii. Rodzina zadbała o jej edukację. Skończyła studia pedagogiczne, a następnie zaczęła uczyć w szkole podstawowej. Jak opowiada, jej rodzina nie była przesadnie konserwatywna.
Trzy lata temu w Syrii rozpoczęły się protesty, które miały doprowadzić do zmian demokratycznych w tym kraju. Khadija dołączyła do domagających się ustąpienia Baszara el-Asada demonstrantów. - Chodziliśmy na protesty, uciekaliśmy przed funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa. Zmienialiśmy ubrania, żeby zmylić trop, wypisywaliśmy hasła na murach. To był wspaniały czas - wspomina kobieta. Sprawy w Syrii przybrały jednak szybko tragiczny obrót, a protesty przeciwko znienawidzonemu prezydentowi przerodziły się w krwawą wojnę domową.
Khadija przyznaje, że gdy patrzyła na otaczającą ją przemoc, miała dość. Jak mówi, zaczęła tracić poczucie człowieczeństwa. - Wokół nas panował chaos. Wolna Armia Syrii, reżim, naloty, ranni. Chciałam znaleźć dla siebie miejsce, do którego mogłam od tego wszystkiego uciec. Problem polega na tym, że uciekłam do czegoś znacznie gorszego - mówi w rozmowie z CNN.
Uciec jak najdalej
Sposobność do ucieczki zapewnił kobiecie poznany w internecie elokwentny Tunezyjczyk. Urzeczona jego sposobem bycia, szybko mu zaufała, a on zachęcił ją do przyłączenia się do Państwa Islamskiego. Zapewniał, że IS nie jest organizacją terrorystyczną.
Jak wyjaśnia Khadija, Tunezyjczyk tłumaczył jej, że organizacja ma na celu przestrzeganie zasad islamu.
- Mówił: znajdujemy się obecnie w stanie wojny, musimy zdobyć kontrolę nad krajem, dlatego musimy być bezwzględni - wspomina kobieta.
Tunezyjczyk zapowiedział, że przyjedzie do syryjskiej Rakki - miasta, które dżihadyści obrali sobie za stolicę. Mówił też o ślubie. Khadija skontaktowała się z mieszkającą w Rakce kuzynką, której mąż jest członkiem Państwa Islamskiego.
Kary za zły strój
Kuzynka zaproponowała kobiecie, by dołączyła do brygady Al-Khansa - formacji złożonej jedynie z kobiet. Brygadę tworzy około 25-30 kobiet, których zadaniem jest patrolowanie ulic Rakki. Mają m.in. sprawdzać, czy inne kobiety przestrzegają rygorystycznych zasad dotyczących ubioru. Niepokornym wymierzają kary, np. chłosty. Khadija opowiada, że za wymierzanie kar odpowiedzialna była Umm Hamza. - To nie jest zwykła kobieta. Jest ogromna, nosi karabin i sztylet. Zawsze chodzi w nikabie - opisuje Khadija. Umm Hamza wyczuła, że kobieta się jej obawia, więc uspokoiła ją słowami: - Jesteśmy bezwzględni wobec niewiernych, a łaskawi dla naszych.
Khadija nauczyła się m.in., jak czyścić broń i strzelać. Co miesiąc dostawała równowartość 200 dolarów i racje żywnościowe. Rodzina dziewczyny była zaniepokojona zmianami w jej zachowaniu. Matka usiłowała namówić ją do opuszczenia IS, jej rady nie przynosiły jednak skutku.
Samosądy i odcięte głowy
Khadija mówi, że początkowo pociągające wydawało się jej poczucie władzy. Ostatecznie jednak zaczęła poddawać w wątpliwość zasady, którymi kieruje się Państwo Islamskie.
- Na początku byłam bardzo zadowolona ze swojej pracy. Czułam, że mam władzę na ulicy. Później zaczęłam się jednak bać. Byłam przerażona sytuacją, w jakiej się znalazłam. Byłam przerażona sama sobą - przyznaje dziennikarce CNN.
Jak dodaje, zaczęła się zastanawiać, co skłoniło ją - absolwentkę uniwersytetu i nauczycielkę - do dołączenia do tak brutalnej organizacji.
Dżihadyści na jej oczach dopuszczali się coraz bardziej brutalnych zbrodni. Khadija wspomina np. o ukrzyżowaniu podejrzanego o gwałt 16-latka. - Najgorszym, co widziałam, był mężczyzna, któremu odcięto głowę na moich oczach - wspomina. Khadija opowiada, że wielokrotnie była świadkiem przemocy skierowanej przeciwko kobietom. Brygada Al-Khansa miała siedzibę w budynku, w którym urzędował również członek IS odpowiedzialny za aranżowanie małżeństw dla bojowników syryjskich i zagranicznych. - Był jedną z najgorszych osób. Dżihadyści, zwłaszcza ci zagraniczni, są bardzo brutalni w stosunku do kobiet, nawet tych, z którymi się żenią. Zdarzały się przypadki, że żona trafiała na pogotowie z powodu przemocy seksualnej - opowiada. Khadija wiedziała już wtedy, że nie chce takiego życia. Pojawiały się naciski, by ona również wyszła za mąż. Zdecydowała wtedy, że musi odejść. Uciekła z Rakki kilka dni przed nalotami koalicji, jej rodzina wciąż jest w Syrii. Nielegalnie przekroczyła turecką granicę. Teraz zamierza zrobić wszystko, by wrócić do normalnego życia.
Autor: kg\mtom / Źródło: CNN