Norwegia zreorganizuje swoje siły zbrojne tak, by móc szybciej zareagować na ewentualną agresję ze stony Federacji Rosyjskiej - powiedziała "Guardianowi" minister obrony Norwegii.
- Z powodu nowej sytuacji strategicznej i nowej polityki bezpieczeństwa musimy być przygotowani na skrócenie czasu ostrzegawczego, kiedy coś się wydarzy - oświadczyła Ine Eriksen Soreide w rozmowie z dziennikiem.
Rośnie zagrożenie ze strony Rosji
Minister przypomniała, że Rosja otworzyła swoje zamknięte od końca zimnej wojny bazy wojskowe niedaleko norweskiej granicy, wzrosła także liczna lotów rosyjskich samolotów wojskowych na pograniczu norweskiej przestrzeni powietrznej.
- Zaobserwowaliśmy w ciągu tych pierwszych miesięcy tego roku znaczący wzrost (rosyjskiej aktywności - red.) w porównaniu do tego samego okresu w ubiegłym roku - powiedziała. - Widzimy, że latają dłużej, bardziej zróżnicowanymi samolotami i że ich wzory zachowania są inne niż były.
Bombowce blisko Norwegii
Norwegia - jak powiedziała Soreide - musiała poderwać swoje myśliwce F-16 z bazy Bodo na północno-zachodnim wybrzeżu co najmniej 49 razy w 2014 roku w reakcji na rosyjskie samoloty poruszające się blisko norweskiej przestrzeni powietrznej.
Wyjaśniła, że wśród 74 zidentyfikowanych rosyjskich samolotów, coraz częściej w pobliże Norwegii wysyłane są bombowce Tu-95 (w nazewnictwie NATO - "Bears"), Tu-150 "Blackjack" i Tu-22 "Backfire".
Norwegia - jak zapowiedziała - zamierza teraz utrzymać stałą obecność wojskową na północy. - Teraz i dzisiaj musimy upewnić się, że mamy sytuację pod kontrolą i (...) utrzymać swoją obecność na dalekiej północy zarówno morską jak i powietrzną - powiedziała. - Jedną z najważniejszych rzeczy, którą możemy teraz zrobić jest upewnienie się, że mamy na oku to, co się dzieje.
Autor: pk//gak / Źródło: Guardian
Źródło zdjęcia głównego: MON Norwegii