Tysiące mnichów trafi do więzień w Birmie


Buddyjscy mnisi zatrzymani podczas demonstracji w Rangunie zostaną przewiezieni do więzień na północy kraju - donosi BBC. W ostatnich dniach rządząca Birmą wojskowa junta aresztowała około 4 tys. tamtejszych duchownych.

Zatrzymani mnisi przebywają na terenie nieużywanego toru wyścigowego i jednej ze szkół. Zostali skuci i obdarci z szat. Część z nich ma głodować. Według BBC, mnisi mają być wkrótce przewiezieni poza stolicę.

Władze zastosowały represje wobec protestujących również na prowincji. Co najmniej kilka klasztorów zostało spacyfikowanych, są doniesienia o zabitych i rannych.

Wraz z aresztowaniami mnichów protesty wygasły. To duchowni byli bowiem inicjatorami marszów odbywających się w Rangunie.

Marsze protestacyjne z Birmie zaczęły się w połowie września, po kilkusetprocentowych podwyżkach cen na podstawowe towary. Demonstraci domagali się początkowo cofnięcia podwyżek. Później, do żądań ekonomicznych dołączono polityczne. Wtedy rządząca Birmą wojskowa junta wyprowadziła na ulice oddziały do tłumienia demonstracji.

Według oficjalnych danych w pacyfikacjach w Rangunie zginęło 10 osób. Dyplomaci oraz obrońcy praw człowieka donoszą jednak, że bilans ofiar jest co najmniej kilkakrotnie wyższy.

Społeczność międzynarodowa jednoznacznie opowiedziała się po stronie protestujących. Jak na razie nie przekłada się to jednak na skuteczne działania.

Źródło: BBC, AP, Reuters, CNN