W poniedziałek w Rosji odezwał się głos, że za nieodebrany przez Ukrainę gaz należy nałożyć na Kijów sankcje. We wtorek premier Ukrainy Julia Tymoszenko powiedziała, że nie będzie to możliwe.
- Mamy twarde ustalenia w tej sprawie z premierem Rosji i, jak się umówiliśmy, w końcu roku podpiszemy dokumenty, które to potwierdzą - oświadczyła Tymoszenko podczas wizyty w Łucku.
- Wokół tematu gazowego nadal obserwuje się naciski polityczne, pozbawione jakichkolwiek podstaw - dodała szefowa rządu.
Rosjanie mają inne zdanie
Dzień wcześniej Walerij Jaziew, wiceprzewodniczący Dumy Państwowej i prezes Rosyjskiego Towarzystwa Gazowego oświadczył, że 1 stycznia Gazprom może zażądać od Ukrainy kar za niepobrane objętości zakontraktowanego gazu.
- Obecnie Gazprom pobiera od Ukrainy opłaty tylko za wtłoczony gaz i nie nakłada na nią kar za niepobrane ilości paliwa, które zawarte są w kontraktach. Możliwe, że 1 stycznia pojawi się problem konieczności opłacenia niepobranego gazu - powiedział Jaziew w czasie telemostu Kijów-Moskwa.
Ukraina zmniejsza zużycie
Tymoszenko tymczasem ponownie uprzedziła w zeszłym tygodniu, że jej kraj ma zamiar zmniejszyć zużycie gazu i w przyszłym roku chce kupić go od Rosji mniej niż w minionych latach. Gazprom twierdzi ze swej strony, że w 2010 r. nie zmniejszy dostaw na Ukrainę.
Ukraińska premier niejednokrotnie mówiła, że zamiast 33 mld metrów sześciennych gazu, zakupionego od Rosji w roku bieżącym i 52 mld metrów sześciennych, nabytych rok wcześniej, w 2010 roku Ukraina chciałaby importować tylko 25-27 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa.
Premier rozmawiała o tym z szefem rosyjskiego rządu Władimirem Putinem na początku września w Polsce. Jak wówczas relacjonowała, ustaliła z nim, iż w związku z kryzysem w ciągu najbliższych dwóch lat Ukraina znacząco zmniejszy nabywane od Rosji ilości gazu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24