W ukraińskich mediach pojawia się coraz więcej informacji ukazujących kulisy ostatnich krwawych wydarzeń w Kijowie. Jedna z dziennikarek była świadkiem awantury między dwoma oligarchami z dwóch stron barykady. Petro Poroszenko i Wadim Nowinskij to jedni z najbogatszych ludzi na Ukrainie, ale język, którego używali, pokazuje, jak nerwowo było także w parlamencie.
Petro Poroszenko, nazywany "królem czekolady", był tym oligarchą, który poparł Majdan już w pierwszych dniach protestu. Teraz mówi się o nim jako o możliwym nowym premierze z ramienia dotychczasowej opozycji.
Wadim Nowinskij to z kolei oligarcha związany z obozem Janukowycza, choć nie należy do tych najbardziej znienawidzonych przez przeciwników prezydenta. Według ukraińskich mediów, miał w piątek wieczorem być na pokładzie samolotu, którym odleciał z Kijowa Janukowycz.
Ostre spięcie oligarchów
Przed rozpoczęciem nadzwyczajnego posiedzenia Rady Najwyższej 20 lutego grupa parlamentarzystów zebrała się w pokoju za gabinetem szefa aparatu Rady Najwyższej. Tam, w czasie kluczowych dyskusji w Radzie znajdował się rodzaj "sztabu polowego" deputowanych, i tam właśnie doszło do ostrego spięcia dwóch reprezentantów przeciwnych stron barykady, zarazem dwóch czołowych oligarchów.
- Cześć Wadik - Poroszenko siedział na kanapie przy dziennikarskim stoliku. - Dopiero co informacja przyszła: jeszcze jednego człowieka zabili.
- Cóż.. opozycja... Wy do tego doprowadziliście – odrzekł Nowinskij.
"Na chwilę w pokoju zapadła grobowa cisza" - relacjonuje świadek zdarzenia, dziennikarka Sonia Koszkina. Przerwał ją ryk Poroszenki.
- Ty, suk....nu, mnie obwiniasz? Ty mnie obwiniasz?! - Poroszenko aż podskoczył.
- Spokojnie... - z szerokim uśmiechem zareagował Nowinskij.
- Ty mnie jeszcze obwiniasz, tak?! Ty suk...nu prawosławny! - szalał opozycjonista.
Ostatnie zdanie wyraźnie rozsierdziło Nowinskiego. Chyba po raz pierwszy widziano go tak zdenerwowanego. Wiadomo, że jest gorącym wyznawcą prawosławia.
- Ja jestem suk....em?! - Nowinskij szykował się do ataku.
- Tak, ku...! Ty! A co, ja jestem winny, że zabili 70 ludzi?! - grzmiał Poroszenko. - Z trybuny krzyczałem: ludzie, nie używajcie broni! Osobiście z trybuny krzyczałem, żeby nie dopuścić do choćby jednej śmierci! A ci się jeszcze gęba otwiera, żeby tak gadać?!
- Dobra, Pietia! Wystarczy – uspokajał Nowinskij.
- A idź ty w ch... - lakonicznie poradził Poroszenko.
- Ja ciebie, ty suk....nu! - Nowinskij.
- A ja ci mówię, że teraz zginął człowiek! Zamiast pomodlić się za spokój jego duszy, jak ty mi odpowiadasz? Idź ty w ch...! Nie chcę cię słyszeć! Dopóki nie przeprosisz, nie chcę cię słuchać!
- Sam idź w ch...! Zrozumiał?! - Nowinskij podszedł do Poroszenki.
Stali twarzą w twarz, patrząc sobie głęboko w oczy. Rozdzielał ich tylko deputowany Jefremow.
- U Tiahnyboka 16 chłopaków zginęło! 16, wyobraź sobie! - dorzucił ktoś z siedzących obok deputowanych.
- O czwartej rano "wuwusznika" [żołnierza wojska wewnętrznych - red.] na swoich rękach taszczyłem, żeby go nie dobili! Już iść nie mógł – nie poddawał się Poroszenko.
- A Kożemiakin [inny polityk opozycji – red.] berkutowców ratował! Jak Ty możesz więc coś takiego mówić? – zwracał się do Nowinskiego.
- Wszystkiemu winni politycy. I my winni, i wy, wszyscy – głęboko westchnął Nowinskij.
- Jacy, na ch... politycy?! Łatwo ci mówić, nie widziałeś tego wszystkiego, na swojej skórze nie odczułeś! - odkrzyknął Poroszenko.
Autor: gak/mtom/kwoj / Źródło: źr. lb.ua
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia | Kathrin Möbius