Ze względu na amerykańskie próby podkopywania międzynarodowego porządku będzie to jeszcze trudniejsze spotkanie niż zeszłoroczny szczyt we włoskiej Taorminie - powiedział szef Rady Europejskiej Donald Tusk przed rozpoczęciem szczytu G7 w kanadyjskim Charlevoix.
- Kiedy spotkaliśmy się przed Taorminą, myślałem, że to będzie najtrudniejszy szczyt (...), niestety, dziś jest to jeszcze bardziej prawdziwe. Nasze dyskusje na pewno nie będą łatwe - powiedział Tusk, otwierając konferencję prasową przed rozpoczęciem szczytu w Charlevoix.
- Najbardziej niepokoi mnie to, że porządek międzynarodowy oparty na określonych zasadach jest podkopywany nie przez tych, których można by o to podejrzewać, ale przez głównego architekta tego porządku i jego gwaranta - oświadczył szef Rady Europejskiej. - Naturalnie nie możemy zmusić USA, żeby zmieniły zdanie, ale jednocześnie nie będziemy ustawać w wysiłkach, żeby przekonać naszych amerykańskich przyjaciół, prezydenta Trumpa, że podkopywanie tego porządku nie ma żadnego sensu, ponieważ byłoby to z korzyścią dla tych, którzy chcą nowego, postzachodniego porządku - dodał.
Mimo to Tusk - jak stwierdził - widzi o wiele więcej kwestii, które G7 jednoczą, niż tych, które ją dzielą. Wskazał m.in. na kompletną denuklearyzację Korei Północnej, przeciwstawianie się agresywnej postawie Rosji i rozwiązanie konfliktu w Syrii.
Szczyt G7
Dwudniowy szczyt G7, siedmiu najbardziej rozwiniętych gospodarek świata (USA, Wielka Brytania, Kanada, Japonia, Francja, Niemcy i Włochy) oraz Unii Europejskiej rozpoczął się w piątek około godziny 18 czasu polskiego.
Spotkanie zapewne zdominują handel i umowa nuklearna z Iranem - przywódcy państw są bowiem krytyczni wobec decyzji prezydenta Trumpa ws. wprowadzenia amerykańskich ceł na import metali oraz wycofania USA z umowy w sprawie irańskiego programu atomowego.
Autor: pk//now / Źródło: PAP