Turcja zgodziła się na używanie przez Amerykanów i innych sojuszników ich baz w walce przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii i Iraku - oznajmiła doradczyni prezydenta Baracka Obamy ds. bezpieczeństwa Susan Rice.
W wywiadzie dla telewizji NBC Rice powiedziała, że Ankara zgodziła się w ostatnich dniach na używanie swoich baz i terytorium do szkolenia umiarkowanej opozycji syryjskiej. Rice dodała też, że Turcy zgodzili się, by ich instalacje wojskowe mogły być użyte do "angażowania się w działania wewnątrz Iraku i Syrii". - To nowe zobowiązanie i bardzo serdecznie je witamy - powiedziała Rice.
Ankara oficjalnie nie odniosła się jeszcze do jej słów. Przedstawiciel Pentagonu, zastrzegający swoją anonimowość, powiedział AFP, że "szczegóły używania (tureckich baz do walki z IS) są w trakcie opracowywania". Baza Incirlik nie była dotąd wykorzystywana podczas nalotów na pozycje dżihadystów z IS, którzy w ostatnich miesiącach opanowali znaczne tereny w Syrii i Iraku; w bazie tej stacjonuje około 1500 amerykańskich żołnierzy.
Nie startują z Turcji
Samoloty amerykańskie biorące udział w atakach lotniczych na pozycje IS w Syrii i Iraku startują z baz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Kuwejcie i Katarze. Od zeszłego roku amerykańskie myśliwce F-16 stacjonują także w Jordanii, a Pentagon porozumiał się również z Omanem w sprawie wykorzystywania jego baz wojskowych - pisze AFP. Siły USA mogą wykorzystywać również bazę na brytyjskiej wyspie Diego Garcia na Oceanie Indyjskim dla swych bombowców B-52, B-1 i B-2.
Niechętni Turcy
W ubiegłym tygodniu turecki parlament zdecydowaną większością zaaprobował projekt rządowej rezolucji, która zezwala armii tego kraju na interwencję zbrojną przeciwko IS w Syrii i Iraku oraz pozwala zagranicznym żołnierzom na stacjonowanie na terytorium Turcji i używanie tureckich baz wojskowych w walce z IS. Mimo to Turcja powstrzymuje się od działania i odmawia przyłączenia się do powołanej przez USA międzynarodowej koalicji, która walczy z IS. Według tureckich władz kurdyjscy obrońcy Kobane należą do oddziałów samoobrony YPG, powiązanych z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK) - zdelegalizowanym w Turcji ugrupowaniem, które od ponad 30 lat walczy z rządem o kurdyjską autonomię. W Ankarze panuje jednocześnie przekonanie, że interwencja przeciwko IS wzmocni reżim prezydenta Asada, przeciwko któremu od marca 2011 trwa rebelia.
Zagrożone Kobane
Stanowisko Turcji w sprawie Kobane zagraża kruchemu, prowadzonemu od dwóch lat procesowi pokojowemu między władzami w Ankarze a PKK. W kraju protestowali Kurdowie, którzy zarzucają Ankarze bezczynność w obliczu groźby przejęcia Kobane przez islamistów. Kobane ma znaczenie strategiczne ze względu na swe położenie - zdobywając je, islamiści uzyskaliby bezpośredni dostęp do okupowanych przez siebie prowincji Aleppo i Ar-Rakka na wschodzie Syrii, a także kontrolowaliby 400-kilometrowy odcinek liczącej ok. 900 km granicy syryjsko-tureckiej.
Autor: mtom / Źródło: Reuters, PAP,