Turcja wrze. W Ankarze po raz kolejny tłumy wyszły na ulice wykrzykując antyrządowe hasła i odpalając race. Przy próbie rozproszenia tłumu doszło do przepychanek. Policja zatrzymała kilkanaście osób. Władze ostrzegają, że do rozpędzania zamieszek użyją wojska.
Do rozproszenia tłumu policja użyła armatek wodnych i granatów dymnych. Protestujący odpowiedzieli kamieniami. Zatrzymano kilkanaście osób.
W nocy z poniedziałku na wtorek do starć z policją doszło także w mieście Eskisehir, około 200 km na południowy wschód od Stambułu. Tam policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych do rozproszenia tłumów.
W czasie demonstracji w całej Turcji odniosło rany i poważne obrażenia ponad 5 000 osób.
Związkowcy na ulicach
W poniedziałek wieczorem do protestów doszło także w pobliżu placu Taksim w Stambule. Z policją starła się grupa ok. 300 młodych ludzi, głównie z ugrupowań lewicowych. Sam wiec związkowy przebiegł spokojnie. Jak pisze agencja AFP, wczesnym wieczorem policja usunęła ludzi z głównej alei dzielnicy Sisli, ok. 800 metrów od placu Taksim, będącego od wielu dni epicentrum protestów przeciwko premierowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi. Starcia wybuchły zaraz po zakończeniu demonstracji centrali związkowej DISK. Około stu policjantów z oddziałów prewencji użyło armatek wodnych, gazu łzawiącego i plastikowych kul. Młodzi ludzie w odpowiedzi obrzucili funkcjonariuszy kamieniami, po czym rozpierzchli się po sąsiednich ulicach. Na wezwanie związków zawodowych w Stambule i Ankarze stawiło się w poniedziałek mniej osób, niż się spodziewano. W Stambule pochody central DISK i KESK, wspieranych przez trzy mniejsze związki zawodowe, zgromadziły ok. 2 tys. ludzi, którzy zebrali się na północ i na południe od placu Taksim. Związkowcy zamierzali dotrzeć na plac, ale dostęp do niego był chroniony przez policję. Po demonstracji jej uczestnicy rozeszli się bez incydentów; także w Ankarze demonstracje związkowe przebiegły spokojnie.
Armia w gotowości
Wicepremier Turcji Bulent Arinc ostrzegł demonstrantów w poniedziałek, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to do zdławienia trwających od ponad dwóch tygodni antyrządowych protestów mogą zostać wykorzystane "elementy sił zbrojnych".
- Nasza policja, nasze siły bezpieczeństwa wykonują swoją pracę. Jeśli to nie wystarczy, wtedy swoją robotę wykona żandarmeria. A jeśli i to nie wystarczy, możemy użyć elementów tureckich sił zbrojnych" - powiedział Arinc w państwowej telewizji TRT.
Autor: rf/ja / Źródło: reuters, pap