Ponad 3 tony ważyła mogąca zawierać koninę partia mięsa, która trafiła do produkującego hamburgery zakładu przetwórczego w woj. śląskim. Służby weterynaryjne, które prowadzą kontrolę, zabezpieczyły kilkadziesiąt kilogramów mięsa z tej partii. Pobrano też próbki do badań. Kontrola ma związek z informacjami czeskich służb weterynaryjnych o tym, że hamburgery ze śląskiego zakładu zawierały koninę.
Rzeczniczka śląskiej inspekcji weterynaryjnej Beata Kowalewska powiedziała, że poza badaniem samego mięsa inspektorzy wzięli też w kontrolowanym zakładzie pod lupę dokumenty dotyczące zakupu surowców i wywozu ich na rynek czeski. Według dotychczasowych ustaleń, podejrzana partia to ponad 3 tony mięsa kupionego przez zakład produkujący hamburgery poza woj. śląskim.
Według deklaracji sprzedającego miała to być wołowina. Z całej partii w zakładzie przetwórczym pozostało kilkadziesiąt kilogramów mięsa. Zabezpieczono je, a inspektorzy pobrali próbki do badań. Według Kowalewskiej wyniki będą znane za kilka dni. Jeszcze we wtorek mogą być znane natomiast wstępne wyniki kontroli dokumentacji zakładu. Polska inspekcja weterynaryjna rozpoczęła kontrolę po informacji czeskich służb, które zaalarmowały, że hamburgery ze śląskiego zakładu zawierały koninę. Służby weterynaryjne nie informują, o który zakład chodzi.
Nie ma dowodu
Minister rolnictwa Stanisław Kalemba mówił - zanim dowiedział się o kontroli - że dotąd nie było zarzutów, by mięso na hamburgery wyprodukowane w Polsce zawierało koninę, choć z Polski mogła pochodzić sama konina.
- Nie wykluczamy, że konina jako mięso jest sprzedawana z Polski i jedzie w świat do różnych państw i tutaj nie ma sporu. Natomiast jest pytanie, co się działo dalej z tą koniną u pośrednika, czy wytwórcy samych hamburgerów. Na dzisiaj nie ma żadnego dowodu, że to miało miejsce w Polsce (mieszanie wołowiny z koniną - red.) - mówił. Dodał, że nieprawidłowe było posądzenie, że zmieszane w Polsce mięso zostało eksportowane do Irlandii, jako burgery wołowe. Zapewnił, że polskie służby, m.in. inspekcja weterynaryjna i inspekcje jakości handlowej, monitorują sytuację.
Radzili co zrobić
Kalemba brał udział w posiedzeniu unijnych ministrów ds. rolnictwa, którzy omawiali m.in. skandal z koniną w mięsie wołowym. Po tym spotkaniu na konferencji prasowej komisarz UE ds. zdrowia i polityki konsumenckiej Tonio Borg poinformował, że obecnie jest sześć przypadków w czterech krajach, gdzie "produkty mięsne oznaczone jako wołowina miały znaczącą zawartość koniny". - Toczą się postępowania karne, muszę powiedzieć, że jestem zadowolony z jakości tych dochodzeń. Niektóre kraje natychmiast opublikowały rezultaty postępowań i podjęły kroki prawne wobec zamieszanych firm - powiedział. Dodał, że kary zgodnie z unijnymi przepisami powinny być "odstraszające", a w koordynowanie postępowań karnych w kilku krajach zaangażowany jest Europol. Komisarz zauważył, że całą aferę trzeba poczytywać jako korupcję, bo konina jest tańsza od wołowiny i zamieszane firmy korzystają z wprowadzającego w błąd oznaczania produktów mięsnych. Zapowiedział też, że KE na początku jesieni opublikuje raport, w którym przeanalizowana będzie możliwość wprowadzenia oznaczania miejsca pochodzenia składników mięsnych w produktach przetworzonych. Choć przyznał, że sprawa jest skomplikowana, bo trzeba byłoby określić m.in. czy chodzi o miejsce urodzenia np. cielaka, czy też miejsce uboju, to ma on w tej sprawie "otwarty umysł". Zauważył też, że pomysł ten popiera coraz więcej krajów.
W restauracjach IKEA
Jak poinformowała w poniedziałek agencja CTK, czescy inspektorzy znaleźli niezadeklarowane końskie mięso w wołowo-wieprzowych klopsikach, wyprodukowanych w Szwecji dla grupy IKEA i w polskich hamburgerach wołowych. Państwowa Administracja Weterynaryjna zgłosiła tę sprawę unijnemu systemowi szybkiego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach (RASFF). Reuters podał, że koninę wykryto w burgerach z Polski oznakowanych, jako "podsmażone burgery wołowe" i dostarczanych dystrybutorowi BidVest Czech Republic.
Rzecznik sieci sklepów IKEA w Czechach Petr Chadraba powiedział w poniedziałek, że klopsiki wycofano ze sprzedaży, kiedy czescy inspektorzy wykryli w nich koninę. Dania te były wysyłane przez szwedzkiego dostawcę do 12 krajów europejskich: Słowacji, Francji, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Holandii, Belgii, Hiszpanii, Grecji, Irlandii, na Cypr, Słowację i do Włoch.
IKEA zdecydowała się na wycofanie dań z łącznie 21 krajów, do których trafiały klopsiki od szwedzkiego dostawcy. Rzeczniczka IKEI Ylva Magnusson wskazała, że firma przeprowadzi własne testy, by potwierdzić wyniki kontroli przeprowadzonych w Czechach. Dodała, że do sklepów w Polsce i Szwajcarii trafiały dania zarówno od szwedzkiego dostawcy, jak i dostawców lokalnych, a teraz będą oferować one tylko klopsiki od lokalnych dostawców.
Z kolei Karolina Horoszczak z IKEA Polska powiedziała, że sprzedawane w Polsce klopsiki IKEA pochodzą od innego dostawcy niż te sprzedawane w Czechach i w związku z tym "na razie nie ma podstaw, aby podjąć decyzję o wstrzymaniu ich sprzedaży w Polsce". Poinformowała też, że wcześniej polska sieć sklepów IKEA otrzymała zapewnienie od producenta mięsa, że nie występuje w nim konina. Podkreśliła, że mimo tego zlecono dodatkowe badania DNA, których wyniki mają być znane wkrótce. Badanie żywności w Czechach zostało przeprowadzone w ramach uzgodnionych w połowie lutego paneuropejskich testów przetworzonych produktów mięsnych, w tym badania DNA na obecność koniny w wyrobach oznakowanych jako wołowe. Testy są reakcją UE na skandal związany z wprowadzeniem do obrotu koniny, jako mięsa wołowego w niektórych krajach UE, pierwsze przypadki (w wołowych burgerach) zidentyfikowano w styczniu w Irlandii i na wyspach brytyjskich. Unijne testy miały trwać miesiąc, ale możliwe jest ich przedłużenie o dwa miesiące.
Autor: mn//bgr/k / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: ENEX