Rosyjska prokuratura nie poddaje się i nie chce poprzestać na ponownym skazaniu dawnego oligarchy Michaiła Chodorkowskiego. - Śledczy nie wykluczają trzeciego procesu - napisała "Komsomolskaja Prawda".
- Nadal poszukujemy osiemnastu współpracowników Chodorkowskiego - stwierdzili dwaj prokuratorzy zajmujący się sprawą byłego milionera.
- Jeśli ich złapiemy i podczas przesłuchań pojawią się dowody na jakieś nieznane przestępstwa, to do sądu trafią kolejne zarzuty dla oligarchy - dodali przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości.
Niekończąca się odsiadka
Michaił Chodorkowski i jego partner biznesowy Płaton Lebiediew już dwukrotnie zostali skazani przez sądy na kary wieloletniego łagru. Ostatnio w grudniu 2010 roku otrzymali wyrok 14 lat więzienia. Uznano ich winnymi kradzieży ropy z Jukosu i prania pieniędzy.
Obaj siedzieli już najpierw areszcie a potem łagrze, od 2003 roku. Ich kara miała się skończyć w 2011, ale w 2009 roku po raz kolejny postawiono im zarzuty. Teraz teoretycznie wyjdą na wolność w 2017 roku, ale ewentualny trzeci proces może to zmienić.
Prokuratura niezmiennie odrzuca zarzuty, jakoby działała na zamówienie polityczne. Działacze opozycyjni i obrońcy Chodorkowskiego twierdzą natomiast, że były oligarcha padł ofiarą zemsty Władymira Putina, któremu nie spodobała się jego krytyka i ambicje polityczne. Niekończące się więzienie byłego właściciela Jukosu ma być przestrogą dla innych oligarchów, aby nie ważyli się sprzeciwiać Kremlowi.
Amerykańscy dyplomaci pisali w depeszach wysyłanych do Waszyngtonu, że gdyby rosyjski wymiar sprawiedliwości rzeczywiście był sprawiedliwy, to wszyscy oligarchowie z lat 90-tych powinni trafić razem z Chodorkowskim do łagru.
Źródło: Ria Novosti