- Nigdy nie ulegniemy, nigdy nie zachwiejemy się i nigdy nie zawahamy się w obronie naszej wolności - stwierdził po wylądowaniu w Japonii prezydent USA Donald Trump, nawiązując do kryzysu północnokoreańskiego. Tymczasem Pentagon w liście do kongresmanów za jedyną bezpieczną interwencję w Korei Północnej uznał operację lądową.
Trump w niedzielę rozpoczął 12-dniową oficjalną podróż po Azji, w czasie której - jak przewidują eksperci - zaprezentuje wspólne stanowisko wobec Korei Północnej z premierem Japonii Shinzo Abem.
Jeszcze przed wylądowaniem powiedział dziennikarzom na pokładzie Air Force One, że sprawa Pjongjangu będzie przeważała w dyskusji z azjatyckimi przywódcami. Oświadczył, że niedługo zapadnie decyzja, czy dodać Koreę Północną do listy państw sponsorujących terroryzm.
- Żaden dyktator, żaden reżim, żaden naród nie powinien nigdy lekceważyć amerykańskiej determinacji - powiedział Trump już po wylądowaniu w Japonii, gdzie witały go setki japońskich i amerykańskich żołnierzy.
- Co jakiś czas w przeszłości nie doceniali nas. To nie było dla nich przyjemne, prawda? - powiedział Trump. - Nigdy nie ulegniemy, nigdy nie zachwiejemy się i nigdy nie zawahamy się w obronie naszej wolności. Trump oświadczył także, że jego administracja zamierza przyjąć inne podejście wobec Pjongjangu po latach - jak to określił - "totalnej słabości". - To jest wielki problem dla naszego kraju i świata, i chcemy go rozwiązać - powiedział.
Pjongjang ma "długotrwały program broni chemicznej"
Tymczasem "Washington Post" pisze, że amerykańscy kongresmani otrzymali z Pentagonu nowy raport dotyczący Korei Północnej, w którym stwierdzono, że jedynym sposobem na zlokalizowanie i zabezpieczenie północnokoreańskiej broni nuklearnej "z całkowitą pewnością" jest operacja lądowa.
W liścia napisano także, że w przypadku zaognienia konfliktu Pjongjang może rozważyć użycie broni biologicznej i chemicznej. Pentagon oświadczył, że Korea Północna ma "długotrwały program broni chemicznej" i że osiągnęła zdolność wytwarzania substancji atakujących układ nerwowy, a także środków parzących, duszących i krztuszących.
W liście poinformowano także, że szczegółowa dyskusja na temat ewentualnej odpowiedzi USA na zagrożenie nie będzie prowadzona w przestrzeni publicznej.
List do deputowanych został wysłany z Pentagonu w odpowiedzi na prośbę dwóch deputowanych, którzy chcieli znać "spodziewany bilans ofiar konfliktu z Koreą Północną". Domagali się informacji o ewentualnych ofiarach z USA, ale także z Korei Południowej i wyspy Guam.
Autor: pk/sk / Źródło: Reuters, Washington Post