To miał być kolejny z pokazów w wykonaniu amerykańskiego kaskadera Todda Greena. Mężczyzna miał wykonać swój popisowy numer, czyli przesiadkę z samolotu do helikoptera w locie. Tym razem jednak zabrakło mu szczęścia. W krytycznym momencie poślizgnął się i na oczach oniemiałego tłumu spadł z ponad 60 metrów na ziemię.
Do wypadku doszło podczas pokazów lotniczych w Selfridge, na których skoczkowie spadochronowi i kaskaderzy wykonywali różnego rodzaju niebezpieczne tricki.
Dramat na oczach tłumu
Todd Green miał wykonać numer polegający na przejściu ze skrzydła samolotu, do kabiny helikoptera. Oczywiście bez zabezpieczeń. Obie maszyny przelatywały przed zgromadzoną publicznością na wysokości około 65 metrów. Wszystko szło dobrze, dopóki Green miał uchwycić się śmigłowca i dokonać przesiadki. W tym momencie mężczyzna popełnił błąd i spadł na ziemię. Po przewiezieniu do szpitala zmarł.
Nie wiadomo co dokładnie było przyczyną wypadku. Sprawę bada komisja śledcza. W momencie tragedii pogoda była bardzo dobra, wiał umiarkowany wiatr i było sucho.
Znajomi Green podkreślają, że był bardzo doświadczony. Był kaskaderem od 25 lat. - Był jednym z najlepszych jeśli chodzi o ten trick. Był bardzo dumny z osiągnięć swoich i swojej rodziny - mówi Kyle Franklin, inny kaskader. - Eddie wykonał ten numer dosłownie setki razy, a ćwiczył go jeszcze częściej - zapewniał John Cudhay, szef Międzynarodowej Rady Pokazów Lotniczych.
Źródło: tvn24.pl