"Osiemnaście miesięcy temu, gdy Rosja anektowała ukraiński Krym, na Zachodzie przeważało zakłopotanie. Dziś, gdy Rosja wysyła żołnierzy, broń i lotnictwo do Syrii, znów jesteśmy zdumieni" - pisze w magazynie "Time" znany historyk Timothy Snyder i przestrzega, że skutki działań Rosji na Bliskim Wschodzie mogą być nieprzewidywalne.
Timothy Snyder, komentując naloty rosyjskiego lotnictwa w Syrii, dostrzega nić łączącą konflikt w tym bliskowschodnim państwie z konfliktem na Ukrainie. "Po raz pierwszy odkąd Rosja dokonała inwazji na Ukrainie, zawieszenie broni jest faktycznie przestrzegane. To pozwoliło Moskwie wysłać siły z Ukrainy do Syrii. Baza marynarki wojennej na Krymie jest obecnie wykorzystywana przez Rosjan, by wzmacniać władzę Rosji na Południu".
Ukraina, Syria? Dla Moskwy nie ma różnicy
Snyder podkreśla, że w rosyjskiej doktrynie autorytarni liderzy cieszą się popularnością i uznaniem społeczeństwa, podczas gdy opór wobec władzy nie jest dobrze widziany. "Żądania prezydenta Putina przeciwstawienia się islamskiemu terroryzmowi są słuszne. Rosyjski przywódca jednak przeciwstawia się z jeszcze większą determinacją rodzimym demokratom we własnym kraju i w Europie. Rosja nie dokonała inwazji na Ukrainę, by powstrzymać 'zamach stanu', ale by powstrzymać ruchy demokratyczne poprzez działania militarne. W Syrii Rosja pomagała i prawdopodobnie będzie pomagać reżimowi Asada w powstrzymaniu rebeliantów, nie tylko radykalnych islamistów" - pisze historyk.
"Z moskiewskiego punktu widzenia nie ma znacznej różnicy pomiędzy studentami protestującymi w Kijowie i domagającymi się bliższych relacji z Unią Europejską a terrorystami islamskimi, przejmującymi kontrolę nad kolejnymi obszarami Syrii. W obu przypadkach rosyjskie władze dostrzegają narastający problem dla swojego kraju. Jeśli ludzie mogą pokojowo protestować w Kijowie, to dlaczego nie w Moskwie? Jeśli islamski terroryzm może działać w Syrii, to dlaczego nie na południu Rosji?" - komentuje Snyder.
Fabryka uchodźców
Podkreśla wpływ rosyjskiej telewizji na kształtowanie się rosyjskiej opinii publicznej. "W ciągu ostatnich dni rosyjska telewizja niemal całkowicie zmieniła główny obszar zainteresowania: z Ukrainy na Syrię. Trzeba podkreślić, że Rosja nie osiągnęła swoich celów na Ukrainie. Wojna na Ukrainie pokazała, że Rosja może zapłacić wysoką cenę (za swoje działania - red.) nawet wtedy, gdy Unia Europejska poświęca niewiele uwagi konfliktowi. To, co rosyjscy liderzy chcą osiągnąć w Syrii, to wojna bez europejskich sankcji, co może przysporzyć im popularności" - pisze Snyder.
Dodaje, że Putin znalazł poparcie wśród europejskich polityków prawicowych, a "doświadczenia z Ukrainą dają podstawy do sceptycznego podejścia do zapewnień Putina, że interwencja w Syrii ma pomóc Europie w problemie z uchodźcami. Ta polityka może mieć dokładnie odwrotny cel. [...] Popierając reżim Asada Rosja pomaga produkować uchodźców, którzy kierują europejską politykę na prawo".
Autor: asz\mtom / Źródło: "Time"