Talibowie w Kabulu. Eksperci o destabilizacji regionu i decyzji prezydenta Joe Bidena o wycofaniu wojsk

Źródło:
PAP, Reuters

Nikt nie spodziewał się, że pójdzie to tak fatalnie, najmniej prezydent Biden, który, co tu dużo mówić, skompromitował się - ocenił w programie "Dzień po dniu" amerykanista, publicysta magazynu "Liberte!" Marcin Wojciechowski. Dodał, że "to dla niego najtrudniejsza sytuacja od początku prezydentury". - Operacja przerobienia Afganistanu na kraj zachodni się absolutnie nie udała - oceniła doktor Małgorzata Bonikowska z Centrum Stosunków Międzynarodowych.

- Wydaję się, że błędem było tak długie przebywanie w Afganistanie, tak naprawdę, jak widzimy, bez efektu. To widzimy właśnie teraz. O ile ta operacja z 2001 roku po 11 września przyniosła efekt, bo rzeczywiście przejęto władze w Afganistanie, Amerykanie i siły sojusznicze zareagowały niejako na atak bezpośredni na Amerykę, a potem ostatecznie doprowadziły do znalezienia i zabicia Bin Ladena, to potem operacja przerobienia Afganistanu na kraj zachodni się absolutnie nie udała - oceniła doktor Małgorzata Bonikowska z Centrum Stosunków Międzynarodowych.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Sytuacja w Afganistanie - komentarze ekspertów

- To jest teraz pytanie: co robić? Nie ma dobrego scenariusza, będziemy się teraz koncentrować na ewakuacji i Amerykanie i UE koncentrują się, aby wyciągnąć z tego kraju wszystkich, nie tylko swoich, obywateli, ale tych, którzy współpracowali z państwami sojuszniczymi. To jest kwestia lojalności wobec tych, którzy przez ostatnie 20 lat postawili na Zachód - tłumaczyła.

Zdaniem ekspertki "gdy to się zakończy, należy zadać sobie pytanie: czym będzie Afganistan?".

- Mamy dwa scenariusze: albo Talibowie postarają zmienić swój wizerunek i będą starali się nie być tak radykalni, albo nie i zrobią to samo, co już było. Wtedy rzeczywiście nie ma czego zazdrościć, a sytuacja nie będzie łatwa też dla najbliższych sąsiadów - stwierdziła.

- Na pewno sytuacja w regionie ulegnie przeorientowaniu, Afganistan stanie się punktem zapalnym, nowym źródłem radykalnych ruchów, można sobie wyobrazić, co to będzie generowało. Będzie znowu centrum dla Zachodu groźnych, radyklanych pomysłów. Pytanie, w którym kierunku będzie to teraz adresowane. Na pewno oznacza to destabilizację regionu - mówiła.

- Kiedy Biden ogłosił decyzję o wyjściu z Afganistanu, to przywódcy europejscy zapytali: co ty robisz, przecież tam będzie chaos, będziemy mieli następną falę migracji, oni przyjdą nie do Ameryki, ale do Europy. On podobno powiedział: that is not my business. Czyli jakby scedował na nich odpowiedzialność. Tak jakby powiedział: jeżeli uważacie, że będziecie mieli z tym problem, ale już za swoje pieniądze i ryzykując życie swoich żołnierzy. Nic takiego się nie stało, mimo że kilka miesięcy temu była znana ta decyzja, nikt nie zainteresował się tym, aby coś zrobić. Ani UE, ani ONZ - ocenił Marcin Wojciechowski, amerykanista, publicysta magazynu "Liberte!".

- Cała sytuacja polega na tym, że te dwadzieścia lat to ponad bilion dolarów i ponad tysiąc ofiar po stronie Amerykańskiej, to wszystko okazało się chwiejne, sypkie - ocenił.

- W piątek niektórzy eksperci mówili, że zajęcie Kabulu zajmie (talibom - red.) im od miesiąca do pół roku. Nikt nie spodziewał, że pójdzie tak fatalnie, najmniej prezydent Biden, który, co tu dużo mówić, skompromitował się. To dla niego najtrudniejsza sytuacja od początku prezydentury. Całkowity błąd - podkreślał.

- Wielu doradców tłumaczyło mu, że jeżeli wyjdziemy z Afganistanu, to będzie to samo co w Iraku: wyszliśmy i natychmiast rozpoczęła się wojna domowa, powstało tam Państwo Islamskie - przypominał.

Talibowie w Kabulu

Dziesiątki talibskich bojowników opanowały w niedziele pałac prezydencki w Kabulu, głośno obwieszczając swe zwycięstwo nad rządem afgańskim.

Po tym, jak w niedzielę talibowie dotarli do Kabulu - początkowo nie wchodząc do miasta - pojawiły się doniesienia o negocjacjach w sprawie przejęcia władzy. Wkrótce zaczęto też spekulować o losach prezydenta Aszrafa Ghaniego. Wieczorem on sam wydał oświadczenie w mediach społecznościowych, w którym przekazał, że opuścił kraj, by uniknąć rozlewu krwi po tym, jak talibowie wkroczyli do jego siedziby w Kabulu. Jak tłumaczył, wyjechał, chcąc uniknąć starć z talibami, które mogłyby zagrozić milionom mieszkańców Kabulu. Ghani nie zdradził, gdzie obecnie przebywa. Większość źródeł twierdziła, że udał się do Tadżykistanu, a potem Omanu, ale wieczorem stacja Al-Dżazira podała, że wraz z żoną i kilkoma bliskimi współpracownikami poleciał do Taszkientu, stolicy Uzbekistanu.

Według świadków, w stolicy Afganistanu panuje atmosfera niepewności, posterunki policji zostały porzucone przez rządowe siły bezpieczeństwa. Lokalne media twierdzą, że kilka eksplozji słychać było wieczorem w Kabulu. Jeden z wybuchów miał być słyszany w pobliżu ambasady USA, a dwa - w pobliżu pałacu prezydenckiego.

P.o. szef MSW Afganistanu Abdul Sattar Mirzakwal poinformował, że w Kabulu zarządzono godzinę policyjną. Szpital w Kabulu przekazał natomiast na Twitterze, że ponad 40 osób zostało rannych na przedmieściach stolicy w niedzielę.

Rada Bezpieczeństwa ONZ, na wniosek Estonii i Norwegii, zbierze się w poniedziałek na nadzwyczajnym posiedzeniu poświęconym sytuacji w Afganistanie. Rozpocznie się ono o godz. 10 czasu miejscowego (godz. 16 w Polsce). Dyplomaci z ONZ przekazali w niedzielę, że sekretarz generalny Antonio Guterres poinformuje członków Rady Bezpieczeństwa o sytuacji w Afganistanie po przejęciu przez talibów kontroli nad stolicą kraju, Kabulem.

Ewakuacje dyplomatów

Pentagon poinformował o wysłaniu dodatkowego tysiąca żołnierzy do pomocy w ewakuacji swoich dyplomatów z Kabulu. Tym samym liczba żołnierzy, którzy mają tymczasowo przebywać w Afganistanie zwiększy się do 6000. Amerykański urzędnik, na którego powołuje się agencja Reuters, powiedział że dodatkowi żołnierze będą pochodzić z 82. Dywizji Powietrznodesantowej.

W związku z napiętą sytuacją w Afganistanie także inne ambasady podejmują decyzje o ewakuacji dyplomatów. Personel ambasady Kanady - jak podała agencja Reutera - jest w drodze do kraju.

Decyzję o zamknięciu ambasady podjęły także Niemcy. - Podjęliśmy decyzję o przeniesieniu pracowników naszej ambasady do zabezpieczonego przez wojsko obszaru na lotnisku w Kabulu. Część z nich jeszcze dziś wyleci z Kabulu - poinformował w niedzielę wieczorem w Berlinie minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas.

Również ambasada Francji przenosi się z budynku w centrum Kabulu na lotnisko, gdzie będzie kontynuować prace nad organizacją ewakuacji obywateli francuskich i współpracujących z Francuzami Afgańczyków - przekazał dziennikarzom francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian.

Agencja TASS poinformowała, że także Korea Południowa podjęła decyzję o czasowym zamknięciu swojej placówki w Kabulu.

Autorka/Autor:mp/kab

Źródło: PAP, Reuters