Kolejny tajemniczy automatyczny wahadłowiec amerykańskiego wojska jest przygotowywany do startu. Jak ujawniła przedstawicielka Pentagonu, X-37B ma wystartować z Cape Canaveral w październiku. Tak jak podczas dwóch poprzednich lotów, nie wiadomo co maszyna będzie robić w kosmosie.
Konkretna data lotu małego wahadłowca nie jest znana. - To zależy od warunków pogodowych i dostępnego okna startowego na Cape Canaveral - powiedziała portalowi space.com major Tracy Bunko.
Jedyną nieutajnioną nowością lotu oznaczonego jako OTV-3 (Orbital Test Vehicle, trójka to oznaczenie trzeciego lotu) będzie prawdopodobne lądowanie na Florydzie, na lotnisku w kosmodromie NASA, do niedawna wykorzystywanym przez normalne wahadłowce. Loty OTV-1 i 2 kończyły się w bazie Vandenberg na drugim wybrzeżu USA, na zapasowym lądowisku dla cywilnych wahadłowców.
Lot numer trzy
Poza tą skąpą informacją, nie wiadomo wiele więcej na temat lotu OTV-3. Wykona go starszy z dwóch egzemplarzy X-37B, który jako pierwszy poleciał w kosmos w 2010 roku. Automatyczny wahadłowiec spędził wówczas na orbicie 225 dni. Jego bliźniak wystartował w swój dziewiczy lot rok później i spędził nad Ziemią aż 469 dni.
Producent X-37B, koncern Boeing, informował przed pierwszym lotem, że jego dzieło jest obliczone na loty długości 270 dni. Nie wiadomo, czy również tym razem USAF będzie próbowało bić rekordy i OTV-3 spędzi na orbicie ponad rok.
Nie wiadomo też, co właściwie wojskowy wahadłowiec będzie robił w kosmosie przez cały ten czas. Pentagon za każdy razem informuje jedynie zdawkowo o prowadzeniu "testów i eksperymentów". Szczegółowe informacje na ten temat są trzymane w ścisłej tajemnicy. Dotychczas nie było praktycznie żadnych przecieków, nie mówiąc o oficjalnych oświadczeniach.
Wojskowa nauka?
Wojsko i część ekspertów twierdzi, że potencjał X-37B leży w jego możliwości zabierania z orbity na Ziemię różnych ładunków. Z pomocą automatycznego wahadłowca można przeprowadzić testy urządzenia w kosmosie, a potem bezpiecznie dostarczyć je na Ziemię do zbadania, w ładowni porównywanej do "bagażnika pick-upa".
Część ekspertów sugeruje jednak, że X-37B mogą mieć mniej pokojowe zastosowania. Teoretycznie wahadłowiec mógłby być substytutem satelitów szpiegowskich, które mają małe możliwości manewrowania i nie zawsze mogą robić zdjęcia wskazanym celom. X-37B natomiast zademonstrował podczas swoich misji zdolność do wykonywania licznych i dużych manewrów. Mógłby więc robić zdjęcia celom, których akurat satelity nie mogą "obsłużyć".
Oba powyższe zastosowania byłyby jednak bardzo mało efektywnymi przykładami wykorzystania tej najprawdopodobniej bardzo drogiej maszyny. Oficjalnie budżet programu X-37B nie jest znany, ale niemal na pewno sięga wielu miliardów dolarów.
Gwiezdne wojny?
Najbardziej potencjalnym wojskowym zastosowaniem mini-wahadłowców są zaniepokojone Chiny. W kwietniu 2012 roku "Washington Post" napisał, na podstawie informacji od anonimowego wojskowego, że X-37B są kluczowym elementem tajnej strategii kosmicznej ofensywy na wypadek wojny z azjatyckim mocarstwem. Mini-wahadłowce miałyby służyć do niszczenia bądź uszkadzania chińskich satelitów, które naprowadzają najnowocześniejsze rakiety Pekinu DF-21D, przeznaczone do atakowania amerykańskich lotniskowców.
Tego rodzaju spekulacje budzą obawy, że Pentagon może potajemnie militaryzować kosmos, czego unikały dotychczas wszystkie mocarstwa, chcąc uniknąć kosztownego wyścigu zbrojeń. Wielu ekspertów twierdzi jednak, że ze względu na mały rozmiar X-37B, prawdopodobieństwo wykorzystania go jako broń jest nikłe. Na przykład satelity znacznie taniej i łatwiej można zniszczyć rakietami odpalanymi z Ziemi.
Autor: mk//gak / Źródło: tvn24.pl, space.com
Źródło zdjęcia głównego: USAF