Pięć lat temu przyjęła islam, założyła burkę i zradykalizowała się. Polka, która w Niemczech odpowiada za pomoc terrorystom z Państwa Islamskiego, nie przyznaje się do winy. Prokuratura twierdzi, że dwukrotnie była w Syrii, chciała walczyć w szeregach IS, ale wróciła do Bonn zbierać pieniądze dla dżihadystów. Od kilku miesięcy przebywa w areszcie dla kobiet, gdzie wychowuje syna.
Karolina R. przebywa w kobiecym areszcie w Vechcie (Dolna Saksonia). Urodziła się w Polsce, na Pomorzu.
Razem z rodzicami przeniosła się jednak do Bonn, kiedy była jeszcze dzieckiem. Miasto, które było stolicą Republiki Federalnej Niemiec, dziś jest silnym przyczółkiem salafizmu (radykalna odmiana islamu - red.) w Nadrenii Północnej-Westfalii.
Antyterroryści w domu R.
Wydawany w Bonn "General Anzeiger" rozmawiał z matką Karoliny R. zaraz po jej zatrzymaniu.
Karolina miała wtedy 24 lata, wychowywała 18-miesięcznego synka, karmiła piersią. Antyterroryści wpadli do mieszkania rodziny R. przed godz. 6 rano 31 marca 2014 roku. Matkę zbudziły krzyki córki, która krzyczała, że chce się ubrać.
Kobieta w rozmowie z niemieckim dziennikarzem powiedziała, że Karolina przyjęła islam cztery lata wcześniej. - Nie brałam tego na poważnie - mówiła matka.
W domu w końcu pojawił się temat religii. Wychowana w katolicyzmie córka wyjaśniła rodzicom, że "poszukiwała prawdziwej religii" i znalazła ją w islamie. Nauczycieli zaszokowała, gdy pewnego dnia przyszła na zajęcia w burce. Dyrekcja poprosiła ją o jej zdjęcie, by można ją było rozpoznać. Koledzy dziewczyny twierdzili wówczas, że Karolina zmieniła się z dnia na dzień, zaczęła zachowywać się dziwnie.
Konwersja Karoliny nie popsuła jej stosunków z rodziną. Matka twierdzi, że gdy poprosiła, to córka zdejmowała burkę.
Farid i Karolina jadą do Syrii
Nie wiadomo, w jakich dokładnie okolicznościach Polka poznała Farida S., członka nielegalnej salafickiej sieci Millatu Ibrahim w Sollingen (zachodnie Niemcy). Para wzięła ślub w obrządku islamskim, jednak w świetle niemieckiego prawa nie są małżeństwem. W maju 2013 roku Farid i Karolina wyjechali do Syrii, by - jak pisały media - włączyć się w dżihad. Polka szybko wróciła jednak do Niemiec, prawdopodobnie dlatego, że była w ciąży. Farid został, walczył w szeregach Państwa Islamskiego.
"Focus Online" pisze, że kobieta wróciła do Bonn i od razu zaczęła zbierać pieniądze dla dżihadystów. Jeszcze raz w 2013 roku Polka miała po raz kolejny pojechać do Syrii. Zawiozła mężowi 5 tys. euro i sprzęt do robienia filmów: kamery i monitory. Miał być on wykorzystany do produkcji propagandowych filmów Państwa Islamskiego, udostępnianych później w sieci. Potem miała przekazać mu jeszcze 6 tys. euro.
"Moja córka nie jest żadną terrorystką"
Matka w rozmowie z "General Anzeiger" tłumaczyła kwestię przelewów. Wyjaśnia, że Karolina marzyła o domu w cieplejszym klimacie. - Chcieliśmy kupić mieszkanie w Turcji, z palmami dookoła budynku. Nadal mamy takie marzenie - powiedziała matka.
- Moja córka nie jest żadną terrorystką - mówiła wówczas, twierdząc, że Karolina z pewnością zostanie oczyszczona z zarzutów. - Ona nie ma nawet nic wspólnego z salafizmem.
Autor: pk//plw / Źródło: General Anzeiger, Focus, Express, Bild