- Pojawiające się nowe zagrożenia na świecie ani nie osłabią, ani nie spowolnią przenoszenia naszego nacisku na Azję i Pacyfik - oznajmił szef Pentagonu, Chuck Hagel. W drodze na kolejną rundę spotkań w Azji uspokajał w ten sposób tamtejszych dziennikarzy.
Wypowiedź sekretarza obrony USA była odpowiedzią na pytania azjatyckich dziennikarzy, którzy prosili o komentarz do środowego wystąpienia Baracka Obamy w West Point. Prezydent poświęcił relatywnie mało miejsca Azji i pominął dotychczas swój sztandarowy "zwrot na Pacyfik", podczas gdy długo mówił o "nowych zagrożeniach" w innych częściach świata.
"Zwrot" ciągle aktualny
Hagel w komentarzu nie pozostawiał jednak wątpliwości co do tego, że Azja nadal się liczy, a wręcz jest najważniejsza. - To co prezydent wczoraj powiedział, nie oznacza ograniczenia, skrócenia czy spowolnienia przenoszenia naszego nacisku na Azję i Pacyfik - powiedział szef Pentagonu. Zapewnił przy tym, że środki zwalniane przez wycofywanie się z Afganistanu, które były przeznaczone na wzmocnienie obecności wojskowej w Azji, nie trafią gdzie indziej. Szef Pentagonu przekonywał, że zaangażowanie USA w Azji i na Pacyfiku będzie "silne jak zawsze". Wypowiedź Hagela padła na pokładzie samolotu, którym leciał do Singapuru na konferencję dotyczącą bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiku. Amerykanin stwierdził, że w ciągu dwóch dni odbędzie co najmniej dziesięć spotkań z przedstawicielami różnych państw regionu, których celem będzie "wzmacnianie relacji i łagodzenie napięć".
Dwa fronty
Obecna wyprawa szefa Pentagonu do Azji jest już piątą, od kiedy objął swoje stanowisko w 2013 roku. Na drugą stronę Pacyfiku sekretarz obrony wybiera się wyjątkowo często. Stara się umacniać relacje USA z mniejszymi państwami tego regionu, które Amerykanie widzą jako swoich sojuszników pomagających równoważyć rosnącą siłę Chin. Nie jest jeszcze jasne, na ile obecny kryzys w relacjach z Rosją zmieni wielokrotnie deklarowany przez Obamę "zwrot na Pacyfik", którego głównym wykonawcą jest właśnie Hagel. Podczas swojego wystąpienia w West Point prezydent mówił szeroko o "nowych zagrożeniach", nie mówił natomiast o "zwrocie na Pacyfik". Do niedawna w Waszyngtonie uznawano Rosję za niegroźną i nie poświęcano jej większej uwagi. Obecna sytuacja na Ukrainie może wymagać rewizji takiej postawy.
Problemem dla Waszyngtonu jest to, że jeśli teraz zmieni zdanie i odwróci się od Azji, to straci twarz wobec potencjalnych regionalnych sojuszników. Takie kraje jak Filipiny czy Wietnam nie są w stanie samodzielnie opierać się Chinom i z braku oparcia w USA mogłyby ułożyć się ze wzrastającym mocarstwem.
Autor: mk\mtom/zp / Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US Navy