Emigracyjny szef radykalnego Hamasu - Chaled Meszal - wezwał do zakończenia podziałów między siłami rządzącymi Strefą Gazy i Zachodnim Brzegiem Jordanu. Prezydent Autonomii Palestyńskiej, Mahmud Abbas, twierdzi, że najważniejsze dla pojednania są wybory.
Lider Hamasu na uchodźstwie powiedział, że podział terytoriów palestyńskich nie nastąpił z woli Palestyńczyków, tylko został im narzucony.
Dodał, że sprawowanie władzy w dwóch osobnych częściach terytoriów palestyńskich przez różne ugrupowania jest czymś nienaturalnym. - Znajdujemy się pod okupacją, potrzebujemy wolnych i równych wyborów, a następnie narodowego partnerstwa w celu wzięcia odpowiedzialności" za kraj - przyznał Meszal na spotkaniu w Gazie z palestyńskimi rodzinami. W niedzielę zakończył swoją pierwszą trzydniową wizytę w Strefie Gazy. Lider Hamasu przemawiał również na uniwersytecie islamskim w Gazie. - Palestyna jest zbyt duża, żeby tylko jedno ugrupowanie brało za nią odpowiedzialność. Palestyna należy do nas wszystkich - podkreślił zaznaczając, że ani Hamas nie powinien działać bez Fatahu, ani Fatah bez Hamasu, czy innego ugrupowania.
Tymczasem na posiedzeniu Ligi Arabskiej w stolicy Kataru - Dausze, prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas po raz kolejny powtórzył, że jedność narodowa Palestyńczyków miała być potwierdzona w wyborach przewidzianych w porozumieniu zawartym w roku 2011 między Fatahem i Hamasem. Porozumienie to pozostaje jednak martwą literą. Abbas zwrócił uwagę, że "bez tych wyborów nie będzie pojednania".
Autor: kcz//kdj / Źródło: PAP