- Nie jesteśmy w sytuacji, która grozi nam otwartym konfliktem z Rosją - uspokajał w programie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Dodał jednak, że Rosja jest obecnie zagrożeniem nie tylko dla Ukrainy, ale też krajów południa Europy i Bliskiego Wschodu.
Gość programu "Świat" mówił, że "zagrożenia wojną Rosja-NATO nie ma", choć "jest napięcie". Dodał jednak, że w ciężkiej sytuacji znajdują się Ukraińcy, bo ich kraj - powoli się reformujący i zaatakowany przez wojska Kremla, który doprowadził do destabilizacji kraju - może się "załamać" gospodarczo.
Dlatego nieodzowna jest pomoc państw Zachodu, ale - jak zauważył Soloch - ta nie jest do końca pewna, bo "niektórzy z naszych sojuszników [w NATO i UE - red.] są już zmęczeni nierozwiązywalnością konfliktu na Ukrainie". Zdaniem szefa BBN-u nie wolno jednak zostawiać Ukrainy samej, bo w dalszym ciągu Rosja "militaryzuje zajęty Krym", a dodatkowo niepewna przyszłość rysuje się nad Mołdawią kierującą się ku Zachodowi. To z kolei dlatego, że sąsiaduje z separatystycznym, utrzymywanym przez Moskwę Naddniestrzem.
Rosja straszy wszystkich
- Rosja staje się bardziej niż kiedykolwiek w czasach ZSRR zagrożeniem dla krajów południa - dodał Soloch, nawiązując do wojny w Syrii, obecności Rosji na Bliskim Wschodzie i "związanymi z tą operacją działaniami w basenie Morza Śródziemnego".
Szef BBN zwrócił przy tym uwagę, że wszystkie kraje wschodniej flanki NATO, a także nie należące do Paktu Szwecja i Finlandia zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa i bliżej ze sobą współpracują.
Soloch dodał, że to ważne, bo Rosja swoimi działaniami pokazuje realne "zdolności do powstrzymania pomocy NATO dla któregoś z państw flankowych" w przypadku wojny.
Większa armia i więcej pomysłów
Szef BBN mówił, że w związku z tym potrzebne jest w Polsce "dokończenia modernizacji armii". Dodał, że pomoc przeciwrakietowa w Polsce "jest potrzebna" i ministerstwo obrony nie zrezygnuje z rozwijania tego pomysłu. Soloch dodał, że Polska "potrzebuje liczniejszej armii". - Mamy nieproporcjonalnie niski stopień mobilizacji. Musimy uzupełnić stany osobowe jednostek, które już istnieją. W wojsku są braki kadrowe i braki mobilizacyjne w niektórych jednostkach braki uzupełniają członkowie Narodowych Sił Rezerwy - dodał, tłumacząc też, że w poprzednich latach armia miała problemy z tym, by wydać pieniądze przeznaczone jej w budżecie. Dlatego potrzebne są kolejne programy modernizacyjne i jej rozrost.
Na koniec szef BBN stwierdził też, że w 2016 r. strefa Schengen nie przestanie myśleć, a kryzys migracyjny nie dotknie bezpośrednio Polski, bo uchodźcy z Bliskiego Wschodu nie będą wybierali Ukrainy jako państwa tranzytowego. Uznał wprost, że przykładowo szlakiem z Odessy w stronę Zakarpacia nie ruszą masowo, bo Ukraińcy "mają bardzo słabą infrastrukturę transportową" i tysiące ludzi z trudem poruszałyby się po takim kraju.
Szef BBN: w sprawie centrum NATO winny pułkownik
Paweł Soloch odniósł się też do kwestii zmiany kierownictwa tworzonego wraz ze Słowakami Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO przeprowadzonej 17 grudnia i tydzień wcześniejszego odwołania dotychczasowego pełnomocnika ds. utworzenia centrum płk Krzysztofa Duszy.
Uznał, że zawirowanie wokół centrum "może być niekorzystne dla wizerunku Polski" tylko ze względu na "niezrozumiałe" zachowanie oficera kontrwywiadu (chodzi o płk. Krzysztofa Duszę), który "poszedł do mediów i tam wyrzucił tę informację na zewnątrz", co sprawiło, że stał się "elementem gry politycznej".
Szef BBN zapewnił, że ministerstwo obrony postara się o jak najszybsze uregulowanie kwestii działania centrum i nadania jednostce certyfikatu NATO.
Autor: adso\mtom / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat