Sytuacja w Tajlandii się zaostrza. Nie żyje jeden z liderów antyrządowych protestów


Jeden z liderów antyrządowych demonstracji w Tajlandii został w niedzielę zastrzelony w Bangkoku. Demonstranci przypuścili szturm na dziesiątki lokali wyborczych, w których trwało wcześniejsze głosowanie przed właściwymi wyborami planowanymi na 2 lutego.

W stolicy Tajladnii, Bangkoku, co najmniej 45 z 50 lokali, w których zorganizowano wcześniejsze głosowanie, musiało zostać zamkniętych przez komisję wyborczą z powodu ataku demonstrantów. W całym kraju, głównie na południu, który jest bastionem opozycji, przerwano pracę w dziesiątkach innych biur wyborczych. Według Reutera, wcześniejsze głosowanie zostało zakłócone przez incydenty w 10 na 76 prowincji Tajlandii. Udział we wcześniejszym głosowaniu chciało wziąć ponad 2 mln wyborców (na łączną liczbę ponad 49 mln).

Zginęło już 10 osób

W czasie starć w pobliżu jednego ze stołecznych lokali wyborczych śmiertelnie postrzelony został jeden z przywódców antyrządowych protestów Suthin Taratin; 11 innych osób odniosło obrażenia. Według opozycji Suthin Taratin został trafiony w głowę, gdy przemawiał do tłumu zwolenników z odkrytego samochodu. Nie wiadomo, kto otworzył ogień, ale demonstranci oskarżają rząd i policję o próby ich zastraszenia.

Jego śmierć oznacza, że od początku najnowszego kryzysu politycznego, który wybuchł w Tajlandii pod koniec 2013 roku, zginęło już 10 ludzi. Niedzielne starcia, najpoważniejsze w Tajlandii od miesiąca, wybuchły po wprowadzeniu w Bangkoku i sąsiednich prowincjach w środę stanu wyjątkowego. W Bangkoku protestujący całkowicie blokowali ruch w niektórych dzielnicach.

Polityczny pat

Chaos uwidacznia pogłębiającą się bezsilność premier Yingluck Shinawatry, która rozpisała na 2 lutego wybory, chcąc załagodzić sytuację po trwających od tygodni protestach. Główne ugrupowanie opozycji Partia Demokratyczna zamierzała zbojkotować wybory, w których największe szanse na zwycięstwo ma ugrupowanie Yingluck.

Protestujący chcieli też tymczasowego zastąpienia rządu Yingluck Shinawatry "radą ludową", której zadaniem byłoby wprowadzenie reform ocenianych jako niezbędne do ukrócenia korupcji w polityce.

W ciągu weekendu przedstawiciele rządzących sygnalizowali, że byliby skłonni odłożyć głosowanie, o ile tylko ich przeciwnicy zrezygnują z bojkotu. Niedzielne starcia wskazują na pogłębianie się różnic między dwoma obozami. Demonstracje antyrządowe rozpoczęły się w Bangkoku, gdy gabinet poparł projekt ustawy amnestyjnej, która mogłaby umożliwić powrót do Tajlandii brata obecnej premier, Thaksina Shinawatry, skazanego zaocznie za korupcję. Yingluck Shinawatra jest postrzegana jako reprezentantka interesów przebywającego poza krajem brata, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu.

Autor: kg/jk / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: