ONZ wszczęła dochodzenie w sprawie domniemanych ataków chemicznych przeprowadzanych przez siły reżimu syryjskiego na miejsca zamieszkane przez rebeliantów - poinformowała we wtorek międzynarodowa komisja śledcza ONZ do spraw Syrii.
"Komisja otrzymała wiele informacji, które są obecnie badane i wedle których bomby najprawdopodobniej zawierające chlor zostały użyte w mieście Sarakib w prowincji Idlib (na północnym zachodzie Syrii) oraz w Dumie we Wschodniej Gucie (enklawie rebeliantów na wschód od Damaszku - red.)" - podała komisja w oświadczeniu wydanym w Genewie.
USA mają dowody
Siły reżimu prezydenta Syrii Baszara al-Asada bombardują obleganą od 2013 r. Wschodnią Gutę prawie codziennie. We wtorkowych atakach śmierć poniosło 35 cywilów, a w poniedziałkowych 31 - wynika z najnowszych danych organizacji Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
W ostatnich tygodniach reżim Asada oskarżany jest o przeprowadzenie w tym rejonie również wielu ataków chemicznych. Damaszek konsekwentnie zaprzecza tym zarzutom.
W poniedziałek ambasador USA przy ONZ Nikki Haley potwierdziła, że Waszyngton dysponuje "dowodami pochodzącymi od dziesiątków ofiar", które potwierdzają użycie chloru w atakach przeprowadzanych przez siły syryjskie.
Jeszcze w zeszłym tygodniu szef Pentagonu James Mattis powtórzył, że syryjski reżim wielokrotnie używał chloru jako broni podczas ataków w czasie konfliktu syryjskiego. Zastrzegł przy tym jednocześnie, że nie widział dowodów na zastosowanie przez syryjskie siły sarinu, silnie toksycznego gazu, ale Stany Zjednoczone przyglądają się doniesieniom na temat jego użycia i są tym zaniepokojone.
Wschodnia Guta i Idlib
Licząca około 400 tys. mieszkańców Wschodnia Guta znajduje się pod ciągłym ostrzałem, mimo że w 2017 roku włączona została do wyznaczonych przez Rosję, Iran i Turcję stref deeskalacji. Siły rządowe i ich sojusznicy odcięli również drogi, którymi przemycano do oblężonego regionu jedzenie i leki. Dla rebeliantów jest to obszar o szczególnym znaczeniu strategicznym, gdyż mogą z niego wystrzeliwać rakiety wycelowane w mieszkalne dzielnice Damaszku.
Z kolei opanowanie Idlibu ma zapewnić siłom reżimowym "zabezpieczenie" drogi łączącej Aleppo, drugie miasto Syrii, ze stołecznym Damaszkiem - ocenia Obserwatorium.
Według raportu ONZ i Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) z października 2017 roku syryjskie władze ponoszą odpowiedzialność za użycie sarinu, silnie toksycznego gazu, w miejscowości Chan Szajchun w Idlibie 4 kwietnia 2017 roku. W wyniku ataku chemicznego zginęło ponad 90 osób, w tym 28 dzieci i 23 kobiety.
Damaszek twierdził, że 4 kwietnia jego siły dokonały nalotu na magazyn, w którym ugrupowanie Dżabhat Fatah al-Szam (dawny Front al-Nusra, związany niegdyś z Al-Kaidą) składowało "toksyczne substancje". Oenzetowscy śledczy odrzucili te wyjaśnienia.
W odpowiedzi na zbrodnie Chan Szajchun siły USA zaatakowały 7 kwietnia ok. 60 pociskami manewrującymi bazę lotniczą wojsk rządowych w pobliżu miasta Hims.
Autor: mm/adso / Źródło: PAP