Nawet najgrzeczniejsze amerykańskie dzieci nie dostaną w tym roku odpowiedzi na listy do św. Mikołaja. To efekt zatrzymania w zeszłym roku w sztabie "brodacza" osoby figurującej w rejestrze skazanych za przestępstwa na tle seksualnym.
Od 55 lat amerykańska poczta (USPS) kierowała listy zaadresowane: "Św. Mikołaj, Biegun północny" do miasteczka North Pole (ang. biegun północny) na Alasce, gdzie setki wolontariuszy starały się, aby każde dziecko otrzymało odpowiedź z charakterystycznym znaczkiem pocztowym.
Nie opłacało się
W ubiegłym roku okazało się jednak, że jeden z wolontariuszy biorących udział w tej akcji figurował w rejestrze osób skazanych za przestępstwa na tle seksualnym.
Po tym incydencie, USPS zdecydowała się wprowadzić skomputeryzowany system kodowania listów do św. Mikołaja tak, aby wolontariusze nie otrzymywali adresów i nazwisk dzieci. Zastosowanie się do tych zmian okazało się nieopłacalne dla urzędów pocztowych na Alasce.
Źródło: PAP