Słynny wirus komputerowy Stuxnet, prawdopodobne dzieło zachodnich specjalistów wymierzone w Iran, wymknął się spod kontroli - oznajmił w wywiadzie dla izraelskiego "Israel Hayom" Eugen Kaspersky, dyrektor firmy Kaspersky.
W rozmowie z izraelskimi dziennikarzami Kaspersky mówił o rosnącej liczbie cyberataków na świecie, krytykując rządy i firmy prywatne za korzystanie z usług organizacji hakerskich oferujących im swój warsztat i wiedzę. - Wiele krajów cierpi z powodu tych cyberwojen - powiedział Kaspersky.
Przy okazji wspomniał o słynnym wirusie Stuxnet, który został stworzony, by paraliżować urządzenia wyprodukowane przez niemiecką firmę Siemens. Jako że urządzenia takie zainstalowano m.in. w irańskiej elektrowni atomowej w Buszerze (uszkodziło też prawdopodobnie wirówki uranowe w ośrodku w Natanz), od razu pojawiły się podejrzenia, że Stuxnet, który zawirusował specjalistyczne oprogramowanie odpowiedzialne za działanie kluczowych urządzeń irańskiego programu atomowego, powstał w laboratoriach USA lub, co bardziej prawdopodobne, Izraela.
"New York Times" donosił nawet, że Stuxnet jest wspólnym dziełem USA i Izraela i był przez wiele miesięcy testowany w izraelskim ośrodku jądrowym w Dimonie.
Kaspersky uważa jednak, że w przypadku Stuxnetu nie wszystko poszło tak, jak miało. Spytany, dlaczego Kaspersky zdemaskował program, odpowiedział: - Ten wirus wymknął się spod kontroli. Jakkolwiek jego celem było zatrzymanie irańskiego programu atomowego, zniszczył także 100 tys. komputerów w całej Europie. Trzeba było go zatrzymać - ujawnił Kaspersky.
Jak tłumaczył, wirusy nie działają tak jak zwyczajna broń i nie ulegają destrukcji po osiągnięciu celu. - Atakowana strona może go przechwycić, zmienić kilka linijek kodu i wysłać go do kogokolwiek, kto go wysłał. Tak więc sensowne byłoby dla rządów nie wchodzić w cyberwojny, bo w "wojnach bumerangowych" nie ma zwycięzców - tłumaczył przedsiębiorca.
Autor: mtom / Źródło: israelhayom.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu