Treść tylko dla pełnoletnich

Artykuł może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. By przejść dalej, wybierz odpowiedni przycisk.

Strefa Gazy. Na ciałach dzieci rodzice zapisują nazwiska, by móc je zidentyfikować, jeśli zginą

Źródło:
CNN, PAP

Mieszkańcy Strefy Gazy zapisują nazwiska na ciele swoich dzieci, głównie na rękach, nogach i brzuchu, by w razie ich śmierci umożliwić identyfikację zwłok - donosi CNN. "Czarny atrament jest oznaką strachu i desperacji rodziców w gęsto zaludnionej enklawie, stale ostrzeliwanej przez Izrael w bezlitosnych nalotach, będących odwetem za atak Hamasu" - pisze stacja.

"Ciała trójki dzieci leżą na stalowym stole, w czymś, co przypomina szpitalną kostnicę w Gazie. Jedna nogawka ich spodni jest podciągnięta, odsłaniając czarny napis na skórze" - pisze stacja CNN we wstrząsającym reportażu o ofiarach w Strefie Gazy. 

Odnotowaliśmy kilka przypadków, gdy rodzice zapisali nazwiska swoich dzieci na ich nogach i brzuchu, ponieważ obawiali się, że "wszystko może się zdarzyć", a wówczas nikt nie będzie w stanie zidentyfikować ciał ich synów lub córek. To oznacza, że cywile czują, że przez cały czas znajdują się na celowniku. Wiedzą, że mogą zginąć lub doznać obrażeń - poinformował w rozmowie ze stacją Abdul Rahman al-Masri, ordynator jednego z oddziałów ratunkowych w Strefie Gazy.

CZYTAJ TEŻ: Wybuch w szpitalu w Strefie Gazy. Palestyńczycy oskarżają Izrael. Netanjahu: atak przeprowadzili barbarzyńscy terroryści

- Wiele dzieci uznano za zaginione, wiele innych przywieziono tutaj ze zmiażdżonymi czaszkami. Nie da się ich zidentyfikować. Jest to możliwe wyłącznie dzięki takim napisom na ciele - dodał inny przedstawiciel palestyńskich służb medycznych, podkreślając, że tylko w nocy z soboty na niedzielę w izraelskich nalotach śmierć poniosło ponad 200 cywilów.

"Czarny atrament jest oznaką strachu i desperacji rodziców w gęsto zaludnionej enklawie, stale ostrzeliwanej przez Izrael w bezlitosnych nalotach, będących odwetem za atak Hamasu" - pisze CNN. 

"Sytuacja stała się katastrofalna"

CNN przypomniała, że w palestyńskich szpitalach kończą się zapasy wody i lekarstw, a wkrótce może tam zabraknąć również elektryczności. Przedstawiciele służby zdrowia w Strefie Gazy, cytowani przez autorów reportażu, poinformowali, że w szczególnie trudnej sytuacji znajdują się oddziały położnicze i noworodkowe. Odcięcie dostaw prądu oznaczałoby pewną śmierć zwłaszcza w przypadku niemowląt korzystających z pomocy inkubatorów.

CZYTAJ WIĘCEJ: Izrael wzywa do opuszczenia Gazy. Ci, którzy zostaną, mogą "zostać uznani za wspólnika terrorystów"

- Wówczas będziemy mogli uratować jedno, może dwoje dzieci, ale na pewno nie uratujemy wszystkich. (...) Większość noworodków cierpi na poważne choroby, a nasz zespół lekarzy jest wyczerpany, ponieważ pracuje nieprzerwanie od 18 dni - przyznał w rozmowie z CNN Fuad al-Bulbul, ordynator oddziału noworodkowego w Strefie Gazy.

- Sytuacja stała się katastrofalna. Żaden szpital na świecie nie jest w stanie przyjąć takiej liczby osób rannych. Nie ma dla nich ani wystarczająco miejsca, ani (odpowiednio wielu - red.) łóżek szpitalnych. Poszkodowani tłoczą się przed drzwiami sal operacyjnych, czekając na swoją kolej - dodał Ijad Issa Abu Zaher, dyrektor placówki medycznej w mieście Dajr al-Balah.

Atak Hamasu na Izrael

7 października w godzinach porannych Izrael został niespodziewanie zaatakowany ze Strefy Gazy przez palestyńskie ugrupowanie terrorystyczne Hamas. Uderzenie skutkowało największą liczbą ofiar śmiertelnych wśród Izraelczyków od 50 lat (od 1973 roku), gdy państwo żydowskie stoczyło wojnę z koalicją syryjsko-egipską. W ciągu trwającego od 16 dni konfliktu zginęło już około 1,4 tys. obywateli Izraela, a także około 4,7 tys. mieszkańców Strefy Gazy, którzy ponieśli śmierć w wyniku izraelskich ostrzałów i nalotów odwetowych.

CZYTAJ WIĘCEJ: Armia izraelska: zintensyfikujemy nasze ataki" 

PAP/Reuters - Maciej Zieliński

Autorka/Autor:momo/adso

Źródło: CNN, PAP