Premier Izraela Benjamin Netanjahu przekonuje, że za wybuch w szpitalu odpowiadają "barbarzyńscy terroryści w Gazie". Palestyńskie władze twierdzą, że eksplozja, w której mogło zginąć 500 osób, nastąpiła w wyniku izraelskiego ataku z powietrza. - Prezydent Biden jest oburzony i zasmucony śmiercią niewinnych ofiar w eksplozji w szpitalu w Gazie i rozkazał doradcom zebranie informacji na ten temat - powiedział we wtorek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby.
- Części szpitala się palą. Nie wiem, czy to oddział ratunkowy, ale na pewno sala operacyjna. Część dachu się zawaliła. Wszędzie jest szkło - relacjonował we wtorek w rozmowie z BBC palestyńsko-brytyjski chirurg Ghassan Abu Sittah, który pracował w szpitalu Al-Ahli w momencie uderzenia. Według innego lekarza, którego nazwiska nie podano, w szpitalu w centrum miasta Gaza chroniło się około czterech tysięcy osób.
Teraz placówka jest nieczynna w 80 procentach, a setki osób zginęły lub zostały ranne w wybuchu.
Palestyńskie władze Strefy Gazy oświadczyły, że szpital ostrzelało z powietrza izraelskie lotnictwo. Siły Obronne Izraela (IDF) twierdzą natomiast, że spadła na niego rakieta wystrzelona przez organizację Palestyński Islamski Dżihad, która współpracuje z Hamasem. Miała to być nieudana próba ataku na Izrael. Rzecznik Islamskiego Dżihadu zaprzeczył tym oskarżeniom.
"Cały świat powinien wiedzieć: to barbarzyńscy terroryści w Gazie, a nie IDF, zaatakowali tamtejszy szpital. Ci, którzy mordowali nasze dzieci, zamordowali też swoje własne dzieci" - napisał Netanjahu w serwisie X.
Prezydent Izraela Izaak Herzog również obwinił za atak Palestyński Islamski Dżihad. Potępił przy tym "media, które połykają kłamstwa Hamasu i Islamskiego Dżihadu", a także "podłych terrorystów w Gazie, którzy umyślnie przelewają krew niewinnych".
Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas ogłosił z powodu wybuchu w szpitalu trzydniową żałobę. Odwołał również planowane spotkanie z prezydentem USA Joe Bidenem, które miało się odbyć w Jordanii – podała agencja Reutera.
Biden "oburzony i zasmucony"
Władze wielu krajów potępiły za ten atak Izrael. Są wśród nich Egipt, Jordania, Turcja, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Bahrajn. Przywódca Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas określił atak jako "potworną zbrodnię i ludobójstwo".
Prezydent Biden jest oburzony i zasmucony śmiercią niewinnych ofiar w eksplozji w szpitalu w Gazie i rozkazał doradcom zebranie informacji na ten temat - powiedział we wtorek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby w drodze do Izraela. Zapowiedział też, że prezydent Biden podczas wizyty w Tel Awiwie "zada Izraelczykom trudne pytania" na temat przyszłych działań w strefie Gazy.
Jak powiedział Kirby podczas briefingu na pokładzie samolotu Air Force One w drodze do Tel Awiwu, Biden był zszokowany tragedią w Gazie i rozmawiał na ten temat z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu i królem Jordanii Abdullahem II, w wyniku czego zdecydował, by nie przekładać swojej wizyty w Izraelu. Zapewnił też, że mimo fali rozruchów w Zachodnim Brzegu, jest przekonany, że prezydent może bezpiecznie odbyć podróż.
Głos w sprawie zabrał także prezydent Francji. "Nic nie usprawiedliwia uderzenia w szpital. Nic nie usprawiedliwia ataków na ludność cywilną" - napisał Emmanuel Macron w mediach społecznościowych. Podkreślił, że "Francja potępia atak na arabski szpital Al-Ahli w Gazie, w wyniku którego zginęło tak wielu Palestyńczyków". "Nasze myśli są z nimi" - napisał. "Trzeba rzucić światło na okoliczności zdarzenia" - dodał Macron, nie rozstrzygając, kto stoi za atakiem na szpital.
"Dzień bezprecedensowego gniewu"
Po wybuchu w szpitalu w Gazie na Zachodnim Brzegu Jordanu doszło do starć pomiędzy Palestyńczykami a palestyńskimi siłami bezpieczeństwa. Protestujący przeciwko Abbasowi w Ramallah rzucali kamieniami w funkcjonariuszy.
Były przywódca Hamasu Chalid Maszal zaapelował do zwolenników, by natychmiast zgromadzili się na wiecach przed ambasadami Izraela, aby zaprotestować przeciw atakowi. Libański Hezbollah ogłosił środę "dniem bezprecedensowego gniewu przeciwko Izraelowi i wizycie prezydenta USA Joe Bidena w tym kraju".
Protesty przed ambasadami USA, Francji i Wielkiej Brytanii
Libańska policja użyła gazu łzawiącego przeciwko setkom osób protestujących we wtorek wieczorem przed ambasadą USA w Bejrucie - podała agencja Reutera. Do protestów wezwał Hezbollah, oskarżając Izrael o tragiczny w skutkach atak na szpital w Gazie.
Setki osób demonstrowały również przed ambasadami Francji i Wielkiej Brytanii w stolicy Iranu Teheranie. "Śmierć Francji i Anglii" - krzyczeli demonstranci, rzucając jajkami w ogrodzenie ambasady francuskiej. Manifestacje zakończyły się około godziny 3 czasu lokalnego.
Źródło: PAP, tvn24.pl