Trump o porozumieniu izraelsko-palestyńskim: załatwimy to


Prezydent USA Donald Trump, który przyjął w środę w Białym Domu prezydenta Palestyny Mahmuda Abbasa, powiedział, że spotkanie jest częścią procesu zmierzającego do osiągnięcia izraelsko-palestyńskiego porozumienia pokojowego.

- Podczas mojego życia wielokrotnie słyszałem, że porozumienie izraelsko-palestyńskie jest niemożliwe do osiągnięcia. Może udowodnimy, że (osoby, które tak twierdzą – red.) są w błędzie - oświadczył amerykański prezydent przed rozmowami z palestyńskim przywódcą.

Abbas przybył do Waszyngtonu na osobiste zaproszenie Trumpa przekazane podczas rozmowy telefonicznej obu przywódców przeprowadzonej 10 marca.

Trump zapowiedział, że jest zdecydowany, by doprowadzić do porozumienia pokojowego pomiędzy Izraelem a Palestyną. - Załatwimy to - podkreślił. Przed spotkaniem z 82-letnim Abbasem nie przedstawił jednak żadnych nowych propozycji, które pozwoliłyby na osiągniecie trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie.

"Duże nadzieje" Trumpa

Palestyński prezydent, który ma opinię przywódcy mniej nieprzejednanego w stosunku do Izraela niż inni przywódcy arabscy, po rozmowach w Białym Domu opowiedział się za porozumieniem pokojowym, które opierałoby się na koncepcji dwóch suwerennych państw: Izraela i Palestyny ze stolicą w Jerozolimie, z granicami opartymi na granicach z roku 1967, czyli obowiązującymi przed tzw. wojną sześciodniową, pomiędzy Izraelem a sąsiednimi państwami arabskimi.

Izrael do tej pory odrzucał możliwość zawarcia porozumienia opartego na granicach z roku 1967, argumentując, że takie granice nie zapewniają państwu żydowskiemu bezpieczeństwa.

Abbas jest kolejnym przywódcą bliskowschodnim, który został zaproszony do Białego Domu po objęciu władzy przez Trumpa w nadziei na przełom w zabiegach zmierzających do osiągnięcia pokoju w tym regionie.

Wcześniej o możliwości zawarcia takiego porozumienia, Trump rozmawiał ze swoim "długoletnim przyjacielem" premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, prezydentem Egiptu Abd el-Fatahem es-Sisim oraz królem Jordanii Abdullahem II.

Trump jest czwartym z kolei prezydentem Stanów Zjednoczonych, który ma "duże nadzieje" na osiągniecie pokoju na Bliskim Wschodzie. Rzecznik Białego Domu Sean Spicer, zapytany dlaczego w przypadku Trumpa, nadzieje na zawarcie takiego pokoju są większe niż podczas rządów trzech jego poprzedników w Białym Domu, bez wahania odparł: - Bo to jest odmienny prezydent.

Autor: kg/sk / Źródło: PAP, BBC