Sojusz Rosji z Chinami nie tak mocny. Moskiewska euforia na wyrost

Miedwiediew w ostatnich dniach odwiedził Pekingovernment.ru

Rosyjskie media podsumowały wizytę chińskiego premiera w Moskwie jako wielki sukces i potwierdzenie zwrotu Rosji na Wschód w reakcji na zachodnie sankcje. Tymczasem w Pekinie entuzjazm był znacznie mniejszy i wiele wskazuje na to, że Wschód wcale nie czeka na Rosję z otwartymi ramionami.

Li Keqiang został w Moskwie przyjęty z największym honorami, zaś w trakcie trzydniowej wizyty podpisany został szereg umów gospodarczych. Porozumiano się m.in. ws. 30-letnich dostaw gazu gazociągiem Siła Syberii, energetyki jądrowej czy budowy kolei dużych prędkości. Relacje dwustronne określone zostały jako „strategiczne”, zaś przewodniczący rosyjskiej Dumy Siergiej Naryszkin zaznaczył, że Moskwa i Pekin wspierają się również w kwestiach dotyczących ich niezależności oraz integralności terytorialnej.

Moskwa patrzy na Wschód

Bez wątpienia wizyta ta była dla Rosji równie ważna jak majowe podpisanie w Szanghaju gigantycznego kontraktu na dostawy gazu dla Chin o wartości szacowanej na 400 mld dolarów. Zacieśniając swoje relacje z Chinami Kreml stara się ulżyć obłożonej zachodnimi sankcjami gospodarce oraz pokazać, że Rosja ma alternatywę dla Europy. Rosjanie potrzebują nie tylko wsparcia politycznego, którego wyrazem była sama wizyta, ale przede wszystkim zagranicznych inwestycji.

W tym kontekście szczególnie ważna jest troska o wdrażanie podpisanego w maju porozumienia o dostawach gazu z Syberii do Chin. Ta rekordowa pod względem wartości inwestycja stanowić ma alternatywę dla sprzedaży surowca na Zachodzie, zapewnić stałe źródło dochodów na długie lata, wreszcie wiązać się z rozbudową infrastruktury przesyłowej na rosyjskim Dalekim Wschodzie – pomiędzy znajdującymi się tam złożami, a głodnymi węglowodorów państwami Azji Wschodniej. - Ważne, że pomimo trudnej sytuacji, otwierają się nowe możliwości – tak z nieukrywaną satysfakcją Dmitrij Miedwiediew podsumował podpisanie porozumień.

Jak smok z niedźwiedziem

Wyraźnie widoczna była jednak różnica w ilości miejsca, jaką poświęciły tej wizycie media rosyjskie i chińskie. W Rosji było to wydarzenie numer jeden, podczas gdy w Chinach poświęcono jej wyraźnie mniej miejsca, na dodatek nieodłącznie przedstawiając jedynie jako część podróży premiera po Europie. Również w wypowiedziach Li Keqianga trudno było szukać euforii – na rosyjską wielką wizję budowy drugiego rurociągu z Rosji do Chin odpowiedział wymijająco: „nasza współpraca gazowa trwa od dość dawna”.

Rzeczywiście, można odnieść wrażenie, że Pekinowi znacznie mniej zależy na szybkiej realizacji gazowych umów z Rosją. Gdy w maju kończono negocjacje dotyczące gazowego megakontraktu, Chińczycy nie spieszyli się z jego podpisywaniem – doszło do tego dosłownie w ostatniej chwili przed powrotem Władimira Putina do Moskwy. Co więcej, negocjacje te, mimo natychmiastowego ogłoszenia przez Rosjan wielkiego sukcesu, najwyraźniej wciąż się nie zakończyły. Wiceprezes Gazpromu przyznał niedawno, że ostateczne porozumienie w tej sprawie dopiero zostanie osiągnięte. Co więcej, strona chińska wciąż nie zapłaciła wartej 25 mld dolarów przedpłaty na realizację porozumienia i sprawa ta wg Gazpromu wciąż „wisi w powietrzu”.

Chińczycy pamiętają, że negocjacje ws. budowy gazociągu z Syberii zaczęły się dekadę temu i, dopóki Moskwa bez problemów sprzedawała gaz w Europie, opóźniała rozmowy z pilnie potrzebującym dostaw Pekinem. Teraz, gdy Rosja, coraz gorzej postrzegana na Zachodzie, potrzebuje umowy z Chinami jak nigdy wcześniej, czas gra na korzyść Chin, a cena gazu, prawdopodobnie wciąż negocjowana, może być tak niska, że część komentatorów wątpi w ekonomiczną opłacalność całego przedsięwzięcia. W ciągu dekady starań o porozumienie z Rosją Chiny zdążyły bowiem zapewnić sobie już dostawy ropy i gazu z Azji Środkowej, Afryki i Ameryki Południowej. Mogą zatem stawiać Moskwie twarde warunki.

Również 38 umów podpisanych czasie wizyty chińskiego premiera w Moskwie można uznać za sukces poniżej rosyjskich oczekiwań. Świadczy o tym zarówno ich liczba, spodziewano się podpisania ok. 50 porozumień, jak i fakt, ze Rosja na ich mocy częściowo dopuściła chińskie firmy do swoich „chronionych” strategicznych sektorów, takich jak komunikacja, infrastruktura i energetyka. Stanowi to dowód jak bardzo Rosjanom potrzebny jest obecnie napływ zagranicznego kapitału. Dla strony chińskiej być może najważniejszym z tych porozumień jest tymczasem umowa o tzw. swapie walutowym o wartości ponad 24 mld dolarów, która umożliwi prowadzenie chińsko-rosyjskich rozliczeń finansowych w rublach i juanach. Pekin od pewnego czasu stara się bowiem zmniejszać znaczenie amerykańskiego dolara w handlu międzynarodowym, wzmacniając jednocześnie znaczenie juana.

Partnerstwo czy tylko sąsiedztwo?

Nie da się nie zauważyć, że brakuje zaufania pomiędzy Chinami i Rosją. Umowy podpisane w Moskwie dotyczą współpracy przedsiębiorstw państwowych i nie towarzyszy im równie pokaźny pakiet umów pomiędzy firmami prywatnymi. Podczas gdy chiński państwowy Exim Bank udzielił pomocy finansowej obłożonym zachodnimi sankcjami rosyjskim bankom VTB, VEB i Rosselkhozbank, sektor prywatny wydaje się pełen obaw przed inwestowaniem swoich pieniędzy w Rosji.

Jak donosił "The Financial Times", chińskie firmy oceniają prowadzenie biznesu z Rosjanami jako politycznie ryzykowne. Jako przykład przytoczono przypadki odmawiania przez chińskie banki pomocy kredytowej rosyjskim podmiotom ze względu na „chińską politykę unikania napięć w relacjach z USA”. Do inwestycji nie zachęcają również chwiejne dane z rosyjskiej gospodarki, czy spadająca cena ropy na światowych rynkach, najważniejszego źródła dochodów Moskwy z importu. Z drugiej strony firmy rosyjskie są mało konkurencyjne na rynku chińskim, co w rezultacie w dużym stopniu ogranicza współpracę gospodarczą Pekinu i Moskwy do wielkich kontraktów między państwowymi koncernami.

Częste wizyty dwustronne przywódców Rosji i Chin, podobnie jak 30-letni kontrakt na budowę infrastruktury przesyłowej i dostawy gazu bez wątpienia świadczą o uznawaniu się przez oba państwa za ważnych partnerów gospodarczych. Ciężko jednak powiedzieć, by zacieśnieniu tych relacji sprzyjało izolowanie Rosji przez Unię Europejską i USA. Izolacja ta sprzyja przede wszystkim stronie chińskiej, która w efekcie stała się szczególnie ważnym partnerem dla Moskwy i wykorzystuje tę sytuację w trudnych negocjacjach gospodarczych.

W przypadku Rosji osłabła jej pozycja negocjacyjna, a rozwijanie współpracy z Chinami i tak nie wystarczy – głoszony „zwrot na Wschód” nie ma obecnie potencjału zastąpienia pogorszonych relacji z Zachodem, zwłaszcza wobec wciąż napiętych relacji z drugą największą azjatycką gospodarką – Japonią. Czas zaś pokaże, czy podpisywane pod presją sytuacji międzynarodowej umowy z Pekinem okażą się dla Rosjan tak korzystne, jak się w tej chwili wydaje.

Autor: Maciej Michałek//gak / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: government.ru