Szwedzkie miasto Malmoe co noc paraliżuje strach przed kolejnym atakiem. Od grudnia strzelano tu już 19 razy, w tym cztery razy w zeszłym tygodniu - ofiarami są przeważnie imigranci. Policja nie ma niepodważalnych dowodów na związek między tymi zdarzeniami.
Strzały w mieście Malmoe są niemal co noc. Policja uważa, że wydarzenia są powiązane, ale nie ma na to ewidentnych dowodów, więc wyjaśnienie sprawy stoi ciągle pod znakiem zapytania.
"Strzela w podobnej porze dnia"
Do jednej z ostatnich strzelanin doszło w niedzielę. - To bardzo niepokojące, nigdy czegoś takiego nie doświadczyliśmy. W mieście wciąż ktoś strzela, w podobnej porze dnia - wyjaśnia mieszkaniec osiedla, na którym doszło do ataku. - Oglądaliśmy film, poszłam po sok. Było otwarte okno, wracając z kuchni usłyszałam tylko 'bang'. Wyjrzałam i zobaczyłam kogoś za drzewem - relacjonuje inna mieszkanka.
Policjanci podejrzewają, że wszystkich zbrodni mógł dokonać ten sam człowiek, jednak tylko w jednym wypadku dysponują relacją świadków, którzy opisali napastnika. Służby podają, że napastnik ma 20 – 40 lat i działa w pojedynkę.
Apele o spokój
Wśród imigrantów zaczęła się szerzyć panika. Młodzież dostaje esemesy, w których ktoś, podając się za policjanta, ostrzega przed mordercą i apeluje o pozostanie w domu. Funkcjonariusze dementują te pogłoski i apelują o zachowanie spokoju.
Podobna fala zamachów na imigrantów miała miejsce w Szwecji na początku lat 90. Ówczesny snajper, John Ausonius postrzelił wtedy 11 imigrantów, w tym jedną osobę śmiertelnie. Do dziś odsiaduje karę dożywotniego więzienia.
Wtedy sprawę rozwikłał inspektor Eiler Augustsson. Kilka dni temu legendarny śledczy włączył się do sprawy z Malmo.
Źródło: tvn24