Trzy osoby usłyszały zarzuty w związku ze śmiercią Liama Payne'a, byłego wokalisty One Direction - podała w czwartek argentyńska prokuratura. To domniemany dostawca narkotyków, pracownik hotelu w Buenos Aires oraz jedna osoba bliska Payne'owi.
Liam Payne, były członek zespołu One Direction, został znaleziony martwy w połowie października przed hotelem CasaSur Palermo w argentyńskiej stolicy. Jak potwierdziła lokalna policja, muzyk wypadł z balkonu na trzecim piętrze.
Według argentyńskiej prokuratury bezpośrednią przyczyną śmierci były liczne urazy oraz wewnętrzne i zewnętrzne krwawienie. Służby wykluczyły już ewentualny udział osób trzecich i stwierdziły, że wszystko wskazuje na to, iż w momencie zdarzenia Payne był w pokoju sam. W pokoju gwiazdy znaleziono "szereg substancji" - alkohol i narkotyki. Meble i inne przedmioty w pokoju hotelowym były zniszczone.
Trzy osoby z zarzutami
W czwartek argentyńska prokuratura podała, że w organizmie muzyka stwierdzono ślady alkoholu, kokainy i antydepresantu na receptę. W momencie wypadku muzyk mógł być półprzytomny lub całkowicie nieprzytomny.
Poinformowano również, że w związku z jego śmiercią zarzuty usłyszały trzy osoby. To domniemany dostawca narkotyków, pracownik hotelu oraz osoba bliska Payne'owi. Wszyscy zostali oskarżeni o udział w dostarczeniu narkotyku muzykowi, a ostatnia z tych trzech osób dodatkowo o "porzucenie (muzyka), którego następstwem była śmierć".
Hiszpańskojęzyczny portal Clarin podał, że "osoba bliską Payne'owi" jest mieszkający w Argentynie Rogelio "Roger" Nores, amerykański biznesmen i przyjaciel ofiary. Według portalu za wspomniane "porzucenie" grozi mu od 5 do 15 lat więzienia.
Media informują też, że służby dokonały przeszukań w dziewięciu domach w Buenos Aires w ramach śledztwa w sprawie śmierci muzyka.
Źródło: Reuters, Clarin, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Ian West/PAP/EPA