Lekarz, pilot i dwóch ratowników zginęło w katastrofie śmigłowca ratunkowego, który rozbił się na Słowacji. Załoga leciała na pomoc 10-letniemu chłopcu. Maszyna prawdopodobnie zahaczyła o linie energetyczne i spadła do wody.
Do katastrofy doszło ok. godz. 18.30 w rejonie Słowackiego Raju.
Śmigłowiec ratunkowy został poderwany na pomoc 10-letniemu chłopcu, który został ranny w górach. Znajdował się on w ośrodku turystycznym w Klasztorisku. Według lokalnych mediów, znajduje się pod opieką ratowników górskich.
Wciąż trwa ustalanie przyczyn katastrofy. Według starosty miasta Hrabuszyce śmigłowiec prawdopodobnie zahaczył o linie energetyczne. Jak podają słowackie media, spadł do rzeki Hornad.
Słowackie MSW podało, że nikt nie przeżył katastrofy. Zginęli lekarz, pilot oraz dwóch ratowników.
W nocy akcja ratunkowa została przerwana. Około godz. 6 rano w sobotę wznowiono czynności na miejscu wypadku - szczątki maszyny zostaną przetransportowane do analizy w celu ustalenia przyczyn tragedii. Służby informują, że jest to bardzo trudny teren.
Wczoraj na miejscu pojawił się tamtejszy minister zdrowia Viliam Cislak.
Maszyna należała do Air Transport Europe - firmy udzielającej na terenie Słowacji wsparcia medycznego tak jak w Polsce LPR. U naszych południowych sąsiadów znajduje się siedem baz ATE.
Autor: db,kło/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24