Dla części Włochów Silvio Berlusconi był symbolem włoskiego sukcesu, człowiekiem, który własną ciężką pracą, jako drobny biznesmen, dorobił się pozycji męża stanu, polityka, niemalże ojca, potem dziadka, narodu. Dla innych był kajmanem, krokodylem, paskudnym, złym człowiekiem, nie tylko w sensie wyglądu, który krytykowano, ale przede wszystkim w sensie moralnym - mówił w TVN24 doktor Piotr Podemski, historyk i italianista z Uniwersytetu Warszawskiego.
W poniedziałek w wieku 86 lat zmarł były premier Włoch Silvio Berlusconi. Odszedł w szpitalu w Mediolanie. Choć sam Berlusconi nie zasiadał w ostatnim czasie w rządzie, jego partia Forza Italia wchodzi w skład koalicyjnego gabinetu premier Giorgi Meloni.
- Dzisiaj kończy się pewna era - powiedział na antenie TVN24 doktor Piotr Podemski, historyk i italianista z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak wyjaśnił, Silvio Berlusconi "był człowiekiem, który przyniósł ze sobą inną, nową, drugą Republikę Włoską, przesyconą wszechwładzą mediów, jego mediów". Przypomniał, że trzykrotny premier Włoch był właścicielem wielkiej sieci prywatnych stacji telewizyjnych, a kiedy rządził państwem, "dodatkowo miał jeszcze przemożny wpływ na media publiczne". - Mówi się często, że był cyfrowym dyktatorem Włoch - zauważył Podemski.
CZYTAJ TAKŻE: Wielbiciel "bunga bunga", przyjaciel Putina, trzykrotny premier. Kim był Silvio Berlusconi >>>
Berlusconi - dla jednych rycerz, dla innych kajman
Jak podkreślał italianista w rozmowie z TVN24, Berlusconi był także postacią wzbudzającą skrajne emocje, wobec której trudno było pozostać obojętnym.
- Dla jednych był symbolem włoskiego sukcesu, człowiekiem, który własną ciężką pracą, jako drobny biznesmen, dorobił się pozycji męża stanu, polityka, niemalże ojca, potem dziadka, narodu. Ci nazywali go "cavaliere", rycerzem, wielkim bojownikiem o te wartości kapitalistyczne, liberalne, za którymi stał - mówił Podemski.
- Dla innych był kajmanem, krokodylem, paskudnym, złym człowiekiem, nie tylko w sensie wyglądu, który krytykowano, ale przede wszystkim w sensie moralnym - dodał. Przypomniał, że Berlusconi był bohaterem wielu skandali obyczajowych, ale także podatkowych.
- Był przez włoski wymiar sprawiedliwości ścigany nieustannie, prawie nigdy nie kończyło się to wyrokami skazującymi, co jego zwolennicy interpretowali jako polityczne nagonki, twierdząc, że czerwoni komuniści włoscy chcą Berlusconiego zniszczyć na drodze sądowej, skoro nie są w stanie go pokonać na drodze wyborów - mówił gość TVN24.
Historyk powiedział, że założyciel partii Forza Italia "dla Włochów z klasy ludowej był ucieleśnieniem własnych snów". - Włosi mówili, że on potrafi żyć, że on się bawi w biznesie, on się bawi w polityce i przez to jest tak naturalny przed kamerami, tak przekonujący i przez to potrafi uwodzić włoską publiczność i żeńską, i męską - tłumaczył.
Dodał jednak, że dla włoskich elit był on "moralnie odrażający", że postrzegano go często jako człowieka, który "nigdy nie powinien stanąć na czele państwa".
"Postać niesłychanie skomplikowana"
Podemski zaznaczył, że w ostatnich latach Berlusconi, który mierzył się z problemami zdrowotnymi, "nie był już w stanie tak żelazną ręką rządzić swoją partią, która kiedyś była uważana wręcz za jego prywatną firmę, która nie istniała bez niego".
- W ostatnim czasie był już tylko współpracownikiem pani Meloni, to bardzo mu ciążyło, ta sytuacja nie była dla niego do zaakceptowania, bo jednak przez całe życie był nauczony, że grał zawsze pierwszą rolę. Był coraz bardziej zgorzkniały, także wobec swoich partnerów koalicyjnych. Ale mówił, że będzie do końca życia pilnował kursu atlantyckiego, europejskiego, że będzie pilnował tego, żeby Włochy pozostały w Unii Europejskiej - powiedział italianista.
- Z drugiej strony - dodał - wiemy także o jego osobistych kontaktach z Władimirem Putinem i jego słowach o tym, że rosyjski prezydent to "dobry człowiek", który chce rządów dobrych ludzi w Kijowie.
W ocenie Podemskiego Berlusconi to "postać niesłychanie skomplikowana na bardzo wielu poziomach, osobistym, politycznym, ideowym, która na pewno zapewniła sobie miejsce w podręcznikach włoskiej historii". - Żywy fenomen, który będzie rozpatrywany przez wiele pokoleń historyków, badaczy i studentów - podsumował gość TVN24.
Źródło: TVN24