"Wierzę, że Putin sam podejmuje wszystkie ważne decyzje, dlatego uważam, że musiał przynajmniej wyrazić zgodę na atak na Julię i na mnie" - napisał w oficjalnym oświadczeniu były rosyjski podwójny agent Siergiej Skripal. Pierwszy raz od ataku zabrał głos w ramach śledztwa dotyczącego śmierci kobiety zatrutej nowiczokiem w Wielkiej Brytanii. Była przypadkową ofiarą, która otrzymała w prezencie flakon podrobionych perfum, w którym - według policji - wcześniej przemycano śmiertelnie niebezpieczną substancję.
Były podwójny rosyjski agent wywiadu wojskowego GRU Siergiej Skripal, który ujawniał tajemnice Rosji, współpracując z Wielką Brytanią, został znaleziony nieprzytomny wraz z córką Julią na ławce przed centrum handlowym w Salisbury w marcu 2018 roku. Brytyjskie służby podały, że zostali otruci silnie toksycznym środkiem o nazwie nowiczok. Substancję wykryto później na klamce drzwi jego domu. Ostatecznie Skripal i jego córka wyzdrowieli. Brytyjska prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Cztery miesiące później, w lipcu 2018 roku, 44-letnia wówczas Dawn Sturgess zmarła w wyniku kontaktu z tym środkiem. Jak podał Independent, partner kobiety Charlie Rowley nieświadomie podarował jej flakon podrobionych perfum, który - według policji - służył agentom rosyjskiego wywiadu do przemycania trucizny do Wielkiej Brytanii. Tymczasem Rosja wielokrotnie odrzucała brytyjskie oskarżenia związane z tymi sprawami.
Po śmierci Sturgess policja również wszczęła publiczne dochodzenie, w którym śledczy zastanawiają się między innymi, jak fiolka dostała się w ręce Rowleya i Sturgess. Śledztwo rozpoczęło się w poniedziałek, 14 października.
Skripal zabrał głos
To właśnie w ramach śledztwa dotyczącego śmierci Sturgess w poniedziałek Skripal złożył jako świadek oświadczenie. Odczytał je prawnik Andrew O'Connor.
Jest to pierwszy raz, gdy były Skripal zabrał publicznie głos w sprawie - zauważyła agencja Reuters.
"Wierzę, że Putin sam podejmuje wszystkie ważne decyzje. Dlatego uważam, że musiał przynajmniej wyrazić zgodę na atak na Julię i na mnie. Każdy dowódca GRU, podejmujący taką decyzję bez zgody Putina, zostałby surowo ukarany" - stwierdził w oświadczeniu Skripal.
"To miałem na myśli, kiedy powiedziałem, że 'służby specjalne w Rosji nie zrobią nic bez zgody Putina'. To, że (Putin - przyp. red.) zlecił atak, jest moją prywatną opinią, opartą na moich wieloletnich doświadczeniach i mojej analizie ciągłej degradacji Rosji. Nie mam konkretnych dowodów na to" - zastrzegł.
"Czytałem, że Putin jest bardzo zainteresowany truciznami"
Agent przekazał, że w czasie służby uzyskał dostęp do tajnych informacji o nielegalnej działalności z udziałem Władimira Putina. Przekazał, że Putin - którego, jak twierdzi, znał osobiście - był zaangażowany w nielegalną działalność związaną z dysponowaniem metalami rzadkimi.
"Czytałem, że Putin jest osobiście bardzo zainteresowany truciznami i lubi czytać o nich książki" - głosi jego oświadczenie.
Dodał też: "Zawsze uważałem, że trucizna to technika KGB, ponieważ nie jest honorowa". "Relacje GRU z KGB, a później z FSB, były ogólnie złe, gdy pracowałem w GRU, i nie współpracowaliśmy. Więc osobiście nie widziałem dowodów na to, że KGB używało trucizny" - wskazywał.
Siergiej Skripal zaprzeczył też, jakoby przed atakiem obawiał się o swoje życie. Wyznał przy tym, że "sądzi, iż podjęto pewne środki ostrożności, mające go chronić". "Nie wiem dokładnie, które organizacje były odpowiedzialne za moje bezpieczeństwo w Wielkiej Brytanii. Sądzę, że władze wprowadziły pewne środki ostrożności, ale nie znam wszystkich szczegółów" - uściślił.
"Kiedy otrzymywałem porady dotyczące mojego bezpieczeństwa, zazwyczaj się do nich stosowałem. Nie sądzę, aby sugerowano mi, że stwarzam ryzyko dla społeczności brytyjskiej - czy to ogólnie, czy w związku z trucizną lub innymi substancjami toksycznymi" - dodał.
Podkreślił przy tym też, iż "nigdy nie myślał, że rosyjski reżim będzie próbował go zamordować w Wielkiej Brytanii".
Perfumy z "wystarczającą ilością trucizny, aby zabić tysiące osób"
Jak ustalono w ramach dochodzenia po śmierci kobiety, znalazła się ona w "krzyżowym ogniu" międzynarodowej próby zamachu. Jak wskazywał O'Connor, dowody sugerują, że butelka perfum zawierała "wystarczającą ilość trucizny, aby zabić tysiące osób".
- Można dojść do wniosku, że ci, którzy w ten sposób wyrzucili butelkę, groteskowo zlekceważyli ludzkie życie - ocenił O'Connor w sądzie.
Zamach na Skripala
4 marca 2018 roku 67-letni Siergiej Skripal i jego 35-letnia córka Julia stracili przytomność przed centrum handlowym w Salisbury. Oboje w stanie krytycznym zostali przewiezieni do szpitala. Brytyjska policja poinformowała później, że dokonano na nich zamachu z użyciem środka paralityczno-drgawkowego, którym okazał się produkowany jeszcze w czasach ZSRR nowiczok. Według ustaleń śledczych, ataku na byłego pułkownika wywiadu wojskowego, mieszkającego w Wielkiej Brytanii od 2010 roku i współpracującego z tamtejszymi służbami wywiadowczymi, mieli dokonać funkcjonariusze GRU.
Jak do tej pory brytyjska policja postawiła zaocznie zarzuty trzem Rosjanom, których uważa się za funkcjonariuszy GRU, w związku z usiłowaniem zabójstwa Skripala i jego córki. Jednakże nie wszczęto przeciwko nim żadnej sprawy w związku ze śmiercią Sturgess. Wszyscy oni zaprzeczają jakiemukolwiek związkowi ze sprawą.
Zamach na Siergieja Skripala i jego córkę Julię na terytorium Wielkiej Brytanii wywołał jeden z największych kryzysów dyplomatycznych w relacjach brytyjsko-rosyjskich od zakończenia zimnej wojny. Doprowadził do wydalenia ponad 150 rosyjskich dyplomatów z państw Zachodu, w tym z USA i większości krajów UE. Był to pierwszy przypadek użycia broni chemicznej w Europie od końca drugiej wojny światowej.
Źródło: Reuters, Independent
Źródło zdjęcia głównego: SPUTNIK POOL POOL