Siergiej Skripal, były pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU mieszkający w Wielkiej Brytanii, miał według FSB poważnie zaszkodzić służbom swą współpracą z Brytyjczykami. Jego sprawę porównywano z działalnością Olega Pieńkowskiego. W niedzielę Skripal został zatruty niezidentyfikowaną substancją.
Urodzony w 1951 roku Skripal przez wiele lat pracował w radzieckich, a potem rosyjskich służbach specjalnych. Z wywiadu wojskowego GRU odszedł w stopniu pułkownika. Redakcja rosyjska BBC podała, powołując się na źródła w wywiadzie brytyjskim, że w GRU Skripal odpowiadał za nabór kadr.
Media podają, że w połowie lat 90. podczas pobytu za granicą został zwerbowany. Po jego zatrzymaniu w Rosji twierdzono, że dokonali tego agenci brytyjscy. To im Skripal miał przekazywać tajne informacje. W 1999 roku odszedł ze służby, ale nadal współpracował z Brytyjczykami przekazując im informacje uzyskane od ludzi, z którymi dawniej pracował. Do 2003 roku pracował w strukturach administracyjnych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji, a potem zajął się biznesem.
Działał na skalę Pieńkowskiego?
Został zatrzymany pod koniec 2004 roku, gdy - jak utrzymują media - Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) zainteresowała się jego kontaktami z dyplomatami brytyjskimi. Skazano go w 2006 roku. W trakcie procesu Skripal przyznał się do winy i powiedział, że przekazywał Brytyjczykom informacje o współpracownikach i agentach GRU w krajach europejskich. Za te informacje miał dostać wynagrodzenie w łącznej wysokości 100 tysięcy dolarów.
Federalna Służba Bezpieczeństwa oceniała w trakcie procesu, że dziewięcioletnia współpraca Skripala z Brytyjczykami zaszkodziła służbom w skali porównywalnej do Pieńkowskiego - również pułkownika GRU, który został zatrzymany i stracony w 1962 roku za szpiegostwo na rzecz USA i Wielkiej Brytanii. Media rosyjskie podają, że Skripal przekazał dane o co najmniej 300 współpracownikach rosyjskich służb specjalnych, a gdy odszedł z GRU, jego informacje dotyczyły struktury tej instytucji.
Źródła BBC oceniają z kolei, że Skripal nie był takiej rangi oficerem wywiadu, jak Pieńkowski, ale był dla Brytyjczyków bardzo ważnym agentem. Mógł bowiem ujawnić nazwiska bardzo wielu agentów GRU na całym świecie, a szczególnie w Europie Zachodniej.
Media: córka w stanie krytycznym
W 2010 roku, po odsiedzeniu pięciu lat w więzieniu Skripal został ułaskawiony. Wymieniono go - wraz z trzema innymi Rosjanami skazanymi za zdradę stanu - na dziesięciu rosyjskich agentów zdemaskowanych w USA. Skripal otrzymał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. Również w tym kraju osiedlił się Igor Sutjagin, pozostałych dwóch Rosjan wyjechało do USA.
Skripal wiódł spokojne życie w Salisbury, gdzie kupił niedrogi dom. Sąsiedzi mówili o nim jako o zwykłym, dość przyjaźnie usposobionym emerycie. Według BBC Skripal niekiedy wygłaszał wykłady o GRU dla adeptów wywiadu i uczelni wojskowych.
Żona Skripala - Ludmiła - nie żyje od kilku lat. Część mediów brytyjskich podała, że zginęła ona w wypadku samochodowym, inne - jak "Guardian" - że zmarła w wyniku choroby nowotworowej. W 2017 roku zmarł syn Skripala. Przebywał wówczas w Rosji. Źródła wśród jego znajomych cytowane przez BBC oceniają, że przyczyną było serce i że jego choroba nie wzbudziła podejrzeń.
Córka Skripala, Julia, mieszkała w Rosji i przyjeżdżała do Wielkiej Brytanii. Według mediów to właśnie ona wraz z ojcem uległa w niedzielę zatruciu nieznaną substancją i oboje są w stanie krytycznym.
Atak fentanylem?
Nie podano oficjalnie, jaka substancja jest przyczyną zatrucia. Jedynie w mediach, z zastrzeżeniem, iż nie jest to informacja sprawdzona, pojawiało się przypuszczenie, że mógł być to fentanyl, będący bardzo silnym opioidem.
Radio Swoboda (rosyjska redakcja Radia Wolna Europa/Radia Swoboda) zwraca uwagę, że po szturmie rosyjskich służb na zajęty przez terrorystów Teatr na Dubrowce w 2002 roku pojawiła się informacja o użyciu gazu na bazie fentanylu. Wzmianka o nim znalazła się w oficjalnym dokumencie służb wystosowanym w odpowiedzi na zapytanie obrońcy praw człowieka Lwa Ponomariowa.
Po użyciu gazu oszołomionych zakładników rozwożono do szpitali i wielu z nich zmarło. Lekarze skarżyli się, że nie mogli udzielić pomocy poszkodowanym, gdyż nie znali składu środka użytego podczas ataku.
Autor: pk/AG / Źródło: PAP