Seulska policja rozstawiła w sali gimnastycznej rzeczy znalezione na miejscu tragedii w dzielnicy Itaewon, w której zginęło 156 osób. Przychodzą tam głównie bliscy ofiar - informuje CNN. Wśród przedmiotów czekających na odbiór są m.in. buty, kurtki, rzeczy osobiste czy halloweenowe stroje.
Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę, w imprezowej dzielnicy Seulu Itaewon, gdzie dziesiątki tysięcy osób bawiły się z okazji Halloween. Panika wybuchła w wąskiej uliczce prowadzącej do zagłębia klubowo-barowego. Stłoczeni w niej ludzie zaczęli tratować się nawzajem. Zginęło 156 osób, kilkaset zostało rannych. Większość ofiar to dwudziestokilkulatkowie. Jest wśród nich wielu obcokrajowców, m.in. z Chin, Japonii, Australii, Francji, Norwegii, Austrii i USA.
Seul. Identyfikacja rzeczy ofiar
We wtorek, w jednej z sal gimnastycznych w Seulu, policja wystawiła rzeczy znalezione na miejscu tragedii, w większości należące do ofiar. Na zdjęciach widać pogrupowane kategoriami przedmioty - buty, ubrania, okulary, akcesoria, rzeczy osobiste. Wśród zabezpieczonych przez policję rzeczy są również halloweenowe gadżety, które miało przy sobie wielu zmarłych, m.in. maski.
Jak relacjonują obecni na miejscu dziennikarze CNN, członkowie rodzin ofiar są wpuszczani do sali w niewielkich grupach. Obowiązuje zakaz dotykania przedmiotów, przenoszą je policjanci, którzy mają założone gumowe rękawiczki.
Portal wspomina o kobiecie w średnim wieku, która przyszła do sali gimnastycznej wraz z mężem, rozpłakała się i upadła na podłogę na widok znajomych, wysokich, sięgających do kolan butów. Stały w rzędzie obuwia popularnego wśród młodych osób - głównie trampek i sneakersów. Inna kobieta, z gipsem na ręku, przyszła szukać swojego buta. Zgubiła go, gdy w dzielnicy Itaewon wybuchła panika. Była wtedy w feralnej alejce, stała obok jednego z barów. Jak przekazała CNN, w pewnym momencie zemdlała z niedotlenienia i "myślała, że jest martwa, ale usłyszała obcokrajowca mówiącego jej, by się obudziła". Później udało jej się dotrwać do momentu, gdy tłum nieco się rozrzedził i dotarli do niej ratownicy.
Krytyka policji po tragedii w Itaewon
Z związku z tragedią w Seulu, fala krytyki spłynęła na miejscowe władze, przede wszystkim policję. BBC podało, że pierwsze zgłoszenie, w którym informowano o masowym zagrożeniu, wpłynęło do służb na kilka godzin przed wybuchem paniki. Według portalu dzwoniący mówił, że sytuacja w uliczce w Itaewon jest "naprawdę niebezpieczna". Później służby otrzymywały kolejne zgłoszenia, jednak na miejsce nie wysłano dodatkowych funkcjonariuszy do rozładowania tłumu.
- Nie przewidzieliśmy zagrożenia związanego z gromadzeniem się tłumu z okazji Halloween - przyznał w poniedziałek Hong Ki Hiun, wysoki rangą przedstawiciel koreańskiej policji. Premier Korei Południowej Han Duk Su obiecał przeprowadzenie dokładnego śledztwa w sprawie weekendowej tragedii.
Źródło: CNN, tvn24.pl