Serbia może wprowadzić - pod pewnymi warunkami - sankcje przeciwko Rosji za jej napaść na Ukrainę. Tak wynika z wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Serbii Ivicy Daczicia, cytowanego w niedzielę przez telewizję N1. Szef dyplomacji zastrzegł, że sankcje mogą zostać wprowadzone, jeśli obywatele Serbii i gospodarka zaczną ponosić odczuwalne straty.
Minister spraw zagranicznych Serbii Ivica Daczić powtórzył, że w interesie Serbii jest powstrzymanie się od przyłączenia do nakładanych na Rosję sankcji, ale konieczne jest analizowanie wpływu dotychczasowych decyzji rządu w Belgradzie na serbską gospodarkę.
ZOBACZ TEŻ: Atak na Ukrainę. Relacja na żywo w tvn24.pl
- Jeśli obywatele Serbii i nasza gospodarka zaczną ponosić odczuwalne straty, możemy wprowadzić sankcje przeciwko Rosji za jej napaść na Ukrainę - powiedział szef dyplomacji.
Daczić zaznaczył, że chociaż Serbia nie wprowadziła sankcji, wymiana handlowa pomiędzy dwoma krajami uległa zmniejszeniu, a "z niektórymi krajami zachodnimi, które sankcje przyjęły, wymiana ta wzrosła".
Serbia nie wprowadza sankcji wobec Rosji
Rade Basta, minister gospodarki Serbii, ostrzegł 13 marca, że kraj "płaci wysoką cenę za niewprowadzenie sankcji przeciwko Rosji i tego stanowiska nie da się utrzymać". Dodał, że sam opowiada się za przyłączeniem Belgradu do restrykcji nakładanych w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę.
Chociaż Belgrad w głosowaniach Organizacji Narodów Zjednoczonych potępił rosyjską agresję przeciwko Ukrainie, serbskie władze odmawiały do tej pory przyłączenia się do międzynarodowych sankcji na Rosję.
Źródło: PAP