Spadkobierca i faktyczny szef grupy Samsung Li Dze Jong, znany na Zachodzie jako Jay Y. Lee, został w piątek warunkowo zwolniony z południowokoreańskiego więzienia. Odsiadywał tam wyrok za łapownictwo i defraudację. Za kratami spędził 207 dni, czyli nieco ponad połowę wyroku.
Jak relacjonuje agencja Reutera, 53-letni Lee, który w piątek opuścił zakład karny w Seulu, wyglądał na znacznie szczuplejszego niż w styczniu, gdy został zatrzymany. W więzieniu spędził 18 z 30 miesięcy kary.
- Wywołałem wśród ludzi wiele obaw. Bardzo przepraszam - powiedział dziennikarzom szef Samsunga. - Wsłuchuję się w głosy krytyki i obawy. Będę ciężko pracować - obiecał.
Lee wyszedł na wolność w piątek, przed obchodzonym 15 sierpnia Dniem Wyzwolenia Korei spod japońskiej okupacji. W przeszłości władze wydawały przy tej okazji decyzje o ułaskawieniach. Jak podaje Reuters, po wyjściu z więzienia udał się prosto do siedziby Samsunga.
Wnuk założyciela Samsunga i faktycznie kierujący tym koncernem Jay Y. Lee siedział w więzieniu od 18 stycznia. Wtedy sąd w Seulu skazał go na 2,5 roku za łapownictwo. Sprawa dotyczyła afery korupcyjnej z udziałem między innymi byłej prezydent Korei Południowej Park Guen-hye.
Lee został oskarżony o przekazanie 43 mld wonów, czyli ok. 38 mln dolarów, fundacjom non-profit zarządzanym przez przyjaciółkę byłej prezydent Korei Płd. Park Guen-hye, w zamian za wsparcie polityczne. Miało ono dotyczyć poparcia dla kontrowersyjnej fuzji Samsunga, dzięki której Lee został szefem potężnego konglomeratu.
Interes narodowy?
Możliwość warunkowego zwolnienia Lee wywołała w ostatnim czasie ożywioną debatę w Korei Południowej. Organizacje obywatelskie opublikowały oświadczenie, w którym przekonywały, że byłoby to sprzeczne z kampanią antykorupcyjną obecnego rządu prezydenta Mun Dze Ina. Twierdziły również, że mogłoby to utrudnić inne postępowania toczące się przeciwko wiceprezesowi Samsunga. Jednak z sondażu opinii publicznej wynika, że ponad 70 proc. mieszkańców kraju opowiadała się za wypuszczeniem Lee z więzienia. Grupa Samsung i Koreańska Izba Handlu i Przemysłu (KCCI) domagały się warunkowego zwolnienia lub prezydenckiego aktu łaski. Ich zdaniem pomoże to Lee skupić się na zarządzaniu największym konglomeratem biznesowym w kraju.
Część Koreańczyków postrzega tę decyzję jako przejaw pobłażliwości władz dla przedstawicieli biznesowej elity kraju i podważa w ich oczach autorytet do koreańskiego wymiaru sprawiedliwości.
Tymczasem biuro prezydenta Korei Południowej Moon Jae-ina przekonywało, że wypuszczenie Lee na wolność leży w interesie narodowym. "Zdajemy sobie sprawę, że istnieją zwolennicy i przeciwnicy warunkowego zwolnienia wiceprezesa Jay Y. Lee. Ci, którzy sprzeciwiają się tej decyzji również mają rację. Z drugiej jednak strony wiele osób domagało się jego uwolnienia w obliczu trwającego poważnego kryzysu licząc, że pomoże on państwu w kwestii półprzewodników oraz szczepionek" - przekazało w oświadczeniu biuro prezydenta.
Jak pisze Reuters, pojawiały się także głosy w środowisku biznesowym oraz politycznym Korei Południowej, że wpływy Lee zagranicą mogą pomóc Korei Północnej w pozyskaniu dodatkowych dawek szczepionek przeciw COVID-19.
Źródło: Reuters, PAP, BBC