Rosyjski dyktator Władimir Putin wybrał się do Korei Północnej i Wietnamu na pokładzie wysłużonej maszyny z serii Iljuszyn Ił-96. "New York Times" podkreśla, że podróż rosyjskiego prezydenta odbywa się niedługo po katastrofach lotniczych, w których zginął prezydent Iranu Ebrahim Raisi i wiceprezydent Malawi Saulos Chilima. Przywiązanie głowy państwa do zaprojektowanej jeszcze w czasach ZSRR konstrukcji ma być - zdaniem amerykańskiej gazety - sposobem na przekonanie opinii publicznej, że konstrukcji Ił-96 nie można niczego zarzucić.
Podróż prezydenta Putina do Korei Północnej i Wietnamu stała się - jak przekonuje "New York Times" - okazją dla Kremla, żeby podkreślić pełne zaufanie do maszyn Ił-96. Tyle tylko, że - jak zaznaczają amerykańscy dziennikarze - w jakość posowieckiej konstrukcji zdają się wątpić nawet rosyjscy przewoźnicy cywilni. "Żadna z dwóch głównych linii lotniczych w kraju, Aerofłot i Rossija, nie ma obecnie żadnego z samolotów Iljuszyna w swojej komercyjnej flocie pasażerskiej" - wskazuje "NYT".
Konsekwencja dyktatora
Amerykańska gazeta podreśla, że Putin na pokład Iła-96 wsiadał też w 2023 roku, kiedy wybierał się na rozmowy z przywódcami Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej. Maszyna przewożąca rosyjskiego prezydenta była wtedy eskortowana przez rosyjskie myśliwce.
Wcześniej - jak przypomina "New York Times" - taki sam rządowy samolot zabrał z Waszyngtonu i Nowego Jorku rosyjskich dyplomatów, których Kreml zdecydował się wycofać ze Stanów Zjednoczonych. W 2018 roku wysłużona maszyna Ił-96 zabrała Putina na podróż do Finlandii, gdzie spotkał się z byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem. Przy tej okazji maszyna miała naruszyć przestrzeń powietrzną NATO (Finlandia wtedy nie była członkiem sojuszu - red.).
Przestarzała maszyna jako "symbol odporności i siły"
"New York Times" przypomina, że za samoloty przewożące oficjeli z Kremla odpowiada specjalny oddział lotniczy "Rosja", a konkretnie 235. Samodzielny Oddział Lotniczy. W rządowej flocie - oprocz Iła-96 są też samoloty Tu-214 i śmigłowce Mi-38. Rosyjskie media państwowe przekazują, że za utrzymanie maszyn odpowiada łącznie 2500 osób.
Zdaniem amerykańskich dziennikarzy upór Putina, żeby korzystać z leciwych konstrukcji zaprojektowanych jeszcze w czasach ZSRR może być zaskakujący dla osób z zewnątrz, ale dla dyktatora może być to próba wysłania wiadomości o "rosyjskiej odporności i sile".
Źródło: The New York Times
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/Rosyjskie Siły Powietrzne