Europejscy premierzy piszą do szefowej Komisji Europejskiej w sprawie samochodów. Pod listem, którego treść poznała Polska Agencja Prasowa, podpisali się szefowie rządów Polski, Czech, Słowacji, Bułgarii, Węgier i Włoch.
Premierzy zaapelowali o rewizję unijnej polityki, która zakłada między innymi zakaz rejestracji nowych samochodów spalinowych od 2035 roku. Zasugerowali złagodzenie założeń, nie rezygnując przy tym z celów klimatycznych.
"Jesteśmy w punkcie zwrotnym zarówno dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego i przemysłu podzespołów samochodowych, jak i dla europejskich działań na rzecz klimatu. Możemy i musimy skutecznie dążyć do realizacji naszego celu klimatycznego, nie niszcząc jednocześnie naszej konkurencyjności, ponieważ na przemysłowej pustyni nie ma nic zielonego" - czytamy w liście.
Dokument podpisali premier Polski Donald Tusk, premier Węgier Viktor Orban, premier Słowacji Robert Fico, premier Włoch Giorgia Meloni, premier Czech Petr Fiala i premier Bułgarii Rosen Żelazkow. Wśród rozwiązań, które proponują, jest m.in. dopuszczenie po 2035 roku samochodów hybrydowych.
"Jest na to właściwy czas"
Jak skomentował dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności, w rozmowach nie może jednak zabraknąć szerokiego spojrzenia i strategicznego podejścia, komentuje ekspert.
- Musimy rzeczywiście odpowiedzialnie to wszystko zaplanować i jeśli z tego planowania odpowiedzialnego nam rzeczywiście wyniknie okoliczność taka, że niektóre aspekty pakietu 2035 powinny zostać zmienione, to absolutnie jest na to właściwy czas - ocenił Maciej Mazur.
Nie chodzi o rezygnację z proekologicznego kierunku, ale o większą elastyczność, tłumaczą eksperci, zaznaczając, że transport drogowy jest w Europie i w Polsce istotnym źródłem zanieczyszczeń i z tym problemem trzeba walczyć.
- Chodzi o to, żeby wzbogacić różnorodność napędową i technologii tak, aby Kowalski czy też pan Schmidt przychodzący do salonu miał wybór. Jeżeli potrzebuje samochód elektryczny, kupuje elektryczny. Jeżeli potrzebuje hybrydę doładowywaną z gniazdka, wybiera hybrydę - skomentował Mikołaj Krupiński, ekspert Instytutu Transportu Samochodowego.
Apele Friedricha Merza
O zmianę unijnych ustaleń zabiega już od jakiegoś czasu kanclerz Niemiec, który sam pisał w tej sprawie do Komisji Europejskiej. Unijny komisarz do spraw transportu w rozmowie z niemieckim pismem ekonomicznym "Handelsblatt" powiedział, że list kanclerza Merza został dobrze przyjęty, a Unia jest otwarta na wszystkie technologie.
"Niemcy stawiają na silny przemysł motoryzacyjny. Dla nas ochrona klimatu i konkurencyjność idą w parze, dlatego stawiamy na otwartość technologiczną zamiast zakazów. Wysokowydajne silniki spalinowe powinny pozostać częścią naszego przemysłu i zapewnić tysiące miejsc pracy" - napisał w serwisie Friedrich Merz.
Ponieważ europejski przemysł motoryzacyjny powiązany w dużym stopniu z niemiecką gospodarką przeżywa kryzys, może on dotknąć także polskie firmy.
- Mówimy o tym całym sektorze automotive, który w Polsce liczy ponad tysiąc firm. (...) Jeżeli tam (w Niemczech - red.) dzieje się źle, bo ten rynek spowalnia, no to także w dłuższej perspektywie czasowej należałoby oczekiwać także negatywnych konsekwencji dla naszych firm - stwierdził Mikołaj Krupiński.
Sektor motoryzacyjny mocno odczuwa też konkurencję ze strony Chin. 10 grudnia, o ile termin nie ulegnie zmianie, Komisja Europejska ogłosi pakiet rozwiązań dla rynku motoryzacyjnego.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24