Dwóch członków rządu Rumunii podało się do dymisji po dziennikarskim śledztwie, które ujawniło, że wiedzieli o poważnych nadużyciach w trzech domach spokojnej starości w aglomeracji Bukaresztu - donosi agencja Reutera.
W piątek prezydent Rumunii Klaus Iohannis poinformował, że zatwierdził dymisję dotychczasowej szefowej resortu rodziny, młodzieży i równouprawnienia Gabrieli Firea, byłej burmistrz stolicy, która miała bliskie związki ze Stefanem Godei, właścicielem domów seniora, w których dochodziło do nadużyć.
W czwartek zdymisjonowany został inny członek gabinetu premiera Marcela Ciolacu, minister Marius Budai, odpowiedzialny za resort pracy. Polityk ten miał zignorować informację od jednej z organizacji pozarządowych o nadużyciach popełnianych w placówkach opiekuńczych.
W trakcie dotychczasowego śledztwa potwierdzono, że w ośrodkach spokojnej starości, których właścicielem był Stefan Godei, dochodziło do przypadków głodzenia podopiecznych, bicia ich oraz innych form znęcania się nad seniorami.
Kontrola w trzech domach opieki
4 lipca rumuńscy prokuratorzy poinformowali, że wszczęli śledztwo przeciwko 26 osobom podejrzanym o handel ludźmi, oszustwa, fałszerstwa i działalność w zorganizowanej grupie przestępczej wykorzystującej osoby starsze znajdujące się pod ich opieką - informuje agencja Reutera.
Po skargach organizacji pozarządowych i sąsiadów prokuratorzy dokonali nalotu na trzy domy opieki znajdujące się w mieście Voluntari na obrzeżach stolicy Bukaresztu, gdzie znaleźli 98 zaniedbanych, niedożywionych i posiniaczonych seniorów.
Osoby te były poddawane "nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu” - poinformowali prokuratorzy. Jak dodali, ofiary były zmuszane do pracy, maltretowane fizycznie i głodzone. Podejrzanym w sprawie zarzuca się także sprzeniewierzenie funduszy o wartości 5,2 miliona lei (4,69 miliona zł) .
Firea: jestem niewinna
Gabriela Firea, postrzegana przez media jako polityk planująca start w wyborach na prezydenta Rumunii z ramienia koalicyjnej Partii Socjaldemokratycznej (PSD), twierdzi, że jest niewinna i neguje swoje związki ze Stefanem Godei.
Firea twierdzi, że nie wiedziała o nadużyciach i uważa, że jest wciągana w skandal, który ma uniemożliwić jej kandydowanie na stanowisko burmistrza Bukaresztu w 2024 roku.
Bukareszteńskie media dotarły jednak do dokumentów przeczących przedstawianej przez nią wersji. Według telewizji Digi 24 zarówno Firea, jak i jej mąż zatrudniali od 2014 roku Stefana Godei w rozmaitych instytucjach, z którymi byli powiązani, m.in. w ratuszu w Bukareszcie i w parlamencie.
Stołeczna stacja twierdzi, że właśnie dzięki wiceszefowej PSD, Godei od lutego wykonywał pracę w charakterze kierowcy w rumuńskim Senacie. Wcześniej był kierowcą Gabrieli Firei w ratuszu oraz współpracownikiem jej męża w jednym z klubów sportowych.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock