RPA: Pogrom imigrantów na ulicach Johannesburga


W Johannesburgu tysiące imigrantów szukają schronienia w kościołach i na posterunkach policji. Uciekają od fali antyimigranckiej przemocy, która od tygodnia przelewa się przez te południowoafrykańskie miasto.

Przed pogromami, w których zginęły już 22 osoby, a 217 zostało zatrzymanych, chronią się przybysze z sąsiadujących z RPA Zimbabwe, Mozambiku i Botswany. - Jeśli wrócimy na ulice, zabiją nas - mówił BBC jeden z uciekinierów.

Ludzie uciekają z dzielnicy slumsów, w których od kilku dni grasują bandy uzbrojonych rdzennych mieszkańców kraju, paląc i grabiąc mieszkania imigrantów. Zamieszki wybuchły tydzień temu w miejscowości Alexandra w pobliżu Johannesburga, ale prawdziwa masakra zaczęła się w niedzielę.

Na ulicach miasta dochodziło do okrutnych scen - uzbrojone bandy przeczesywały domy w poszukiwaniu cudzoziemców, kobiety wyrzucano przez okna, a jednego mężczyznę przywiązano do materaca i spalono żywcem.

Bo zabierają miejsca pracy

Miejscowi zarzucają imigrantom, z których wielu pochodzi z pogrążonego w gospodarczym kryzysie Zimbabwe, działalność przestępczą i odbieranie pracy. W RPA, w którym przebywa od trzech do pięciu milionów przybyszów zza granic kraju, stopa bezrobocia wynosi ok. 30 proc.

Pamiętajcie o czasach apartheidu

Pogromy migrantów ostro potępiły prawie wszystkie ugrupowania polityczne i organizacje społeczne w RPA. Rząd zapowiedział wszczęcie dochodzenia.

Przywódca rządzącego Afrykańskiego Kongresu Narodowego Jacob Zuma, wskazując na wsparcie, jakiego partia doświadczała z zagranicy w czasach apartheidu, powiedział: - Nie możemy pozwolić, żeby RPA z powodu wrogości do cudzoziemców zyskała sobie złą opinię.

Międzynarodowa organizacja "Lekarze bez granic" alarmuje, że Johannesburgowi grozi katastrofa humanitarna. Sami imigranci twierdzą, że policja nie jest w stanie zapanować nad przemocą.

Źródło: BBC, PAP