Eksperci międzynarodowi rozpoczęli niszczenie syryjskiego arsenału broni masowego rażenia. Jak poinformował anonimowo oficjel nadzorujący proces, pierwszego dnia przy pomocy pojazdów są miażdżone głowice rakiet, bomby i urządzenia do produkcji gazów bojowych.
Operacje rozpoczęto w nieujawnionym miejscu. Zapewne jednym z 19, które władze w Damaszku zgłosiły oficjalnie jako miejsca produkcji i przechowywania broni masowego rażenia.
Zgniły kompromis
Niszczenie syryjskiego arsenału prowadzą specjaliści z Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej. Otrzymali to zadanie, po tym jak Syria pod naciskiem międzynarodowym przystąpiła do organizacji i podpisała zobowiązanie do pozbycia się swojego arsenału broni chemicznej do połowy 2014 roku.
Wcześniej przez dekady rząd w Damaszku nie przyznawał się do posiadania broni masowego rażenia. Było jednak wiadomo, iż Syria posiada jeden z największych arsenałów broni chemicznej na świecie. Prace nad nim rozpoczęto jeszcze podczas Zimnej Wojny przy pomocy ZSRR. Miał być przeciwwagą dla izraelskiego programu atomowego.
Syryjski kiepsko skrywany sekret był tolerowany aż do sierpnia tego roku, kiedy na przedmieściach Damaszku podczas walk pomiędzy wojskami rządowymi a rebeliantami przeprowadzono zmasowany atak przy pomocy broni chemicznej. Zginęło w nim około 1,4 tysiąca cywilów. Według USA, za maskarę są odpowiedzialne władze. Reżim przy wsparciu Rosji oskarża natomiast rebeliantów o prowokację.
Barack Obama początkowo groził militarnym odwetem i wszystko wskazuje na to, że do jego przeprowadzenia trwały przygotowania. W ostatniej chwili prezydent zdecydował się jednak poczekać na opinię Kongresu. Równocześnie Rosja zaproponowała nadzorowane międzynarodowo zniszczenie arsenału syryjskiej broni chemicznej, na co Amerykanie przystali. Dla syryjskiej rebelii była to zdrada.
Autor: mk\mtom / Źródło: BBC News, tvn24.pl